Parma Eldalamberon nr 20 – recenzja
[Na podstawie recenzji Johna D. Rateliffa – tutaj]
O nowym numerze Parma pisaliśmy już tutaj. Gdy tylko znalazłem więcej czasu, postanowiłem go zamówić (kolekcjonuję to czasopismo od wydanego w 1995 numeru 11). Uwaga, strona Parma Eldalamberon nie działa na wszystkich komputerach w Polsce! Jesteśmy z jakichś powodów „zbanowani” jako niechciany region świata przez administrację… Ale dla chcącego nic trudnego. Na fejsie, wśród znajomych mam Christophera Gilsona, redaktora, który zajmuje się sprawą dystrybucji. Bardzo szybko czasopismo do mnie dotarło – zapłaciłem 29 sierpnia, wysłano je do mnie 31 sierpnia, w skrzynce było już 5 wcześnia!
Może ktoś, kto nie interesuje się pismem tengwar, nie wierzy, że nowe Parma może przynieść coś ciekawego. Błąd! Jeżeli interesuje cię biografia Profesora i jego światopogląd, ten numer może być dla ciebie naprawdę ciekawy! Oczywiście najfajniejsze są kaligrafie Tolkiena w powstałym na początku lat 30. piśmie tengwar. Na 160 stronicach mamy mnóstwo reprodukcji – często bardzo dekoracyjnych inskrypcji. Każda z nich opatrzona jest transkrypcją i normalizacją od zapisu fonetycznego do obecnej angielskiej ortografii. Większość tekstów to notatki, listy, zapisy języka angielskiego – kilka w łacinie, jeden po starofrankońskim…
Wśród tekstów zapisanych tengwarem mamy tu liczne modlitwy (zwłaszcza Ojcze nasz), dziecięce rymowanki (np. The Three Wise Men of Gotham, There was a Crooked Man, Old King Cole) i wiersze (The Walrus & the Carpenter, a także utwory Tolkiena: Bombadil i Errantry). Są też takie teksty jak hymn God Save the King oraz pierwsze zdania z Beowulfa – wszystko tengwarem!
Dla mnie najciekawszy jest fragment pamiętników Tolkiena, które Profesor prowadził zmieniającym się z biegiem lat własnym alfabetem – tu mamy przykład tengwaru z 23 maja 1931. Jest też początek nieznanego wcześniej i najwyraźniej nieukończonego opowiadania Tolkiena pt. Littlehampton (akcja dzieje się w czasach współczesnych!). Jest też coś, co redakcja zatytułowała „Myśli filozoficzne”. Świetne są też teksty listów, pisanych tengwarem.
Wśród listów są takie, które Tolkien adresował do osób chyba zupełnie nieznanych biografom. Jest też tengwarowy list do E. V. Gordona (którego Tolkien nazywa po przyjacielsku Valentine) i do C. S. Lewisa. Pierwszy z listów odnosi się krótko do wspólnego kolegi, Turville Petre, którego Tolkien najwyraźniej poważa bardziej niż EVG. Drugi z listów jest listem opisującym elfi alfabet, który C. S. Lewis chciał poznać. Mamy tu dowód, że C. S. Lewis nie tylko interesował się „mitologią” jako narracją, ale również szczegółami świata przedstawionego – takimi jak wymyślone alfabety! W liście tym Tolkien postanawia, że nie wyjedzie z rodziną na wakacje, tylko wszyscy razem zostaną dwa tygodnie w Oksfordzie.
Sympatyczny jest wpis z dziennika. Mówi o dniu spędzonym w ogrodzie, ale zwiera też ciekawe rozważanie, skierowane najwyraźniej do małego Christophera, który lubi odcyfrowywać alfabety taty.
Zupełnie niezwykłe jest zapisanie przez Tolkiena literami tengwar imienia:
Anna Livia Plurabelle
Jest to nawiązanie do (przetłumaczonego niedawno na polski) bardzo trudnego dzieła Jamesa Joyce’a pt. Finnegans Wake z 1939. Ten zapis poprzedza wydanie poematu o wiele lat! Ale fragment tego utworu, zawierający imię Anna Livia Plurabelle został opublikowany już w latach 20. Nie umknęło to uwadze Tolkiena, który ponoć nie lubił nowoczesnej poezji (razem z tym nawiązaniem, Tolkien w znanych i mniej znanych źródłach odnosi się do Joyce’a po raz trzeci). Ciekawe, czemu go to zainteresowało!?
Tak zwane „Myśli filozoficzne” to krótkie zapiski na trzech kartkach. Krótkie ale bardzo ciekawe. Pojawia się w nich Hugo Dyson, jeden z Inklingów. Jest tam też krótki komentarz Tolkiena na temat ateizmu:
. . . We also talked of
idealist philosophy and ath-
eist — the latter of which
has always been to me
unintelligible: I have
never understood how any-
one nowadays could re-
main in such a position
if position it can be
called.(…) Rozmawialiśmy też o
filozofii idealistycznej i ateizmie
– co do tego drugiego,
nigdy nie był dla mnie
zrozumiały: nigdy
nie rozumiałem jak ktoś
w dzisiejszych czasach może
stać na takim stanowisku,
o ile można to nazwać
stanowiskiem
Podsumowując, warto zainteresować się tym numerem Parma. Nawet, gdy nie pasjonuje kogoś lingwistyka tolkienowska.
Kategorie wpisu: Biografia Tolkiena, Lingwistyka, Listy Tolkiena, Nowości wydawnicze, Recenzje
5 Komentarzy do wpisu "Parma Eldalamberon nr 20 – recenzja"
Zenon, dnia 11.09.2012 o godzinie 12:34
Ciekawe dlaczego jesteśmy “zbanowani” przez administrację strony Parma Eldalamberon?
Galadhorn, dnia 11.09.2012 o godzinie 13:49
Nie wiesz? Przez Ciebie, Zenek.
Tzigi, dnia 11.09.2012 o godzinie 18:56
Ej, jak nie działa, jak działa? Jak rozumiem chodzi o http://www.eldalamberon.com/ ? Nie mam żadnych problemów z wejściem na tę stronę (i to z IP współdzielonego z połową osiedla, zbanowanego nawet na 4chan). Jak coś to wchodzę na to z Łodzi, więc bardziej ze środka Polski jest trudno jeśli chodzi o duże miasta
No chyba, że chodzi o inną stronę, wtedy podajcie adres, to sprawdzę.
TAO, dnia 12.09.2012 o godzinie 10:18
Wklejam tu bardzo ciekawy komentarz Lomendila z jego bloga:
W najnowszym numerze Parma Eldalamberon (jeśli ktoś nie wie, co to jest, to niech sobie poszuka via Google, nawet ja umiem to zrobić, przy mojej wątłej znajomości działania internetu) są, między innymi, pisane tengwarem (j.w.) teksty łacińskie. Z transkrypcji wynika, że Tolkien używał, przynajmniej czasami, tzw. restytuowanej wymowy łacińskiej, tzn. wymowy opartej na gramatyce historycznej, starającej się oddać, w miarę naszych możliwości, wymowę z czasów klasycznych. Na czym to polega? Weźmy sobie takie proste słowo jak caelum, niebo. W wymowie tradycyjnej, w tym kraju, będzie ono brzmiało celum. Tak samo wymawiać je będzie, w wymowie tradycyjnej, Niemiec. Włosi, Francuzi czy Anglicy zrobią z tego raczej obrzydliwe czelum (niektórzy nazywają to łaciną papieską, przecież ani Wojtyła, ani Ratzinger takiej wymowy nie używali zanim nie zamieszkali w Wiecznym Mieście). W wymowie restytuowanej zaś zabrzmi to słowo kajlum. Skąd to wiemy? Chociażby z greki: łacińskie Caesar Grecy współcześni temu politykowi zapisywali Καῖσαρ. C zawsze brzmiało jak k, dwugłoska ae jak, w przybliżeniu, aj, etc. Tolkien zapisywał tengwarem np. fragment Te Deum tak: tibi kaıli et uniuersaı potestates, czyli tibi caeli et universae potestates. Albo: inkessabili uoke, czyli incessabili voce. (uoke wymówić trzeba mniej więcej jak łoke; tak samo uniuersaı jak uniłersaj.)
Zupełnie przy okazji, jednym z pierwszych polskich uczonych, propagujących wymowę restytuowaną, był prof. Jerzy Manteuffel, wybitny filolog klasyczny i pionier papirologii m.in. na Uniwersytecie Warszawskim.
Zenon, dnia 25.09.2012 o godzinie 10:38
Czyli wynika, że ktoś uprawiał mitotwórstwo w kwestii zabanowania. A może chodziło, o możliwość napisania zdania: „Na fejsie, wśród znajomych mam Christophera Gilsona, redaktora, który zajmuje się sprawą dystrybucji”?
Zostaw komentarz