Aktualności ze świata miłośników twórczości Tolkiena

Wprowadzenie w tematykę
języków tolkienowskich (film)

Przedstawiamy Wam 25-minutowy wykład, będący wprowadzeniem w tematykę języków tolkienowskich, który został przygotowany przez Piotra Cholewę (ŚKF) i Ryśka Derdzińskiego (Elendili) na konferencję tolkienowską, która 23 i 24 kwietnia otwierała wystawę tolkienowską w Bibliotece Śląskiej w Katowicach (wystawa trwa do 11 maja – serdecznie zapraszamy, bo jest co oglądać: rzadkie wydania książek, czasopisma tolkienowskie z całego świata, prace artystów tolkienowskich, a nawet norka hobbicka, przy której można się sfotografować).

Sam filmik jest być może początkiem vloga, który będzie prowadził Galadhorn (czyli ja).

 

Byliśmy w Tavrobel

Źródło: blog Tolknięty

W sobotę zakończyła się nasza niezwykła Literacka Podróż do Anglii Śladami Tolkiena (patrz tutaj, a także pod tagiem #wyprawatolkienowska), w której uczestniczyło 27 tolkienistów z różnych części Polski. Za rok wybieramy się w podobną podróż do Anglii i Szkocji (chcemy m.in. odwiedzić Leeds, Mur Hadriana, Edynburg, szkockie góry i Wyspę Skye). Z czasem na Elendilionie pojawią się relacje z Wyprawy, a na razie zaprezentujemy kilka „smaczków” tej czarownej ekspedycji do Anglii Tolkiena i na Tol Eressëa tolkienowskiej mitologii. Dziś pierwsza odsłona…

Shugborough Hall pod Great Haywood, czyli Dom o Stu Kominach

Dnia 19 kwietnia b.r. odwiedziliśmy między innymi Great Haywood w hrabstwie Stafford, miejscowość, którą wczesna forma Silmarillionu Tolkiena, czyli Księga Zaginionych Opowieści, identyfikuje z Tavrobel (albo Tathrobel). Great Haywood, ta niepozorna, a pięknie położona wioska, zapisała się w biografii Tolkiena w sposób szczególny. To tam Ronald Tolkien stacjonował przed wyruszeniem nad Sommę w czasie I wojny światowej, a Edith Tolkien zamieszkała tam po ślubie z Tolkienem, czyli po 1916. Tolkien znalazł się znowu w Great Haywood zimą 1916/1917, po swoim powrocie z Francji. Leczył tam skutki gorączki okopowej. Prawdopodobnie Dom Gilfanona, Dom o Stu Kominach z Księgi Zaginionych Opowieści został zainspirowany przez pałac Shugborough Hall pod Great Haywood, a Most Tavrobel to najpewniej Essex Bridge, który przebiega nad rzeką Trent około 100 m od miejsca, w którym Trent łączy się z rzeką Sow. Z kolei Wrzosowisko Sklepienia Niebios (ang. Heath of the Sky-roof) – miejsce bitwy między Ludźmi – ma wiele wspólnego z Hopton Heath, polem bitewnym z 1643. Samo położenie Tavrobel u zbiegu rzek Afros i Gruir (a w dojrzałym Silmarillionie rzek Taiglinu i Sirionu w Lesie Brethil) przypomina położenie Great Haywood u zbiegu Trent i Sow.

Tu łączy się Trent i Sow – tu łączy się Afros i Gruir (Taiglin i Sirion)

Bardzo wyczerpujący opis Tavrobel i opis związków tej elfickiej miejscowości z Great Haywood znajdziecie w encyklopedii internetowej Tolkien Gateway (tutaj). Za to w Parma Eldalamberon nr 13 (2001) na str. 94 oprócz opisu Tavrobel znajdziemy herb tej miejscowości, który został narysowany przez Tolkiena w czasie jego pobytu w tych okolicach podczas Wielkiej Wojny. Oto sam herb, który chętnie porównuję tutaj z wykonanym przeze mnie zdjęciem Essex Bridge. Zadziwiające podobieństwo!

Essex Bridge czyli elficki Tram Nybol

Tram Nybol czyli Essex Bridge („Parma Eldalamberon” nr 13, str. 94)

Hobbit teatru Wilde&Vogel

Mamy dla Was kolejną tolkienowską ciekawostkę ze świata teatru. Niestety, tym razem nie z Polski, ale od naszych zachodnich sąsiadów. Działający w Lipsku teatr kukiełkowy Wilde&Vogel ma w swoim repertuarze Hobbita. I to Hobbita dość minimalistycznego, bo na dwóch aktorów i naprawdę niewiele rekwizytów, zostawiając większość roboty wyobraźni widza. Poniżej znajdziecie fragmenty przedstawienia. Dajcie znać co sądzicie.


Występują: Florian Feisel, Michael Vogel
Muzyka: Charlotte Wilde
Tekst i reżyseria: Christiane Zanger
Więcej informacji o sztuce oraz galerię zdjęć możecie obejrzeć na stronie teatru: http://www.figurentheater-wildevogel.de/

Tom Loback – In memoriam

Tom Loback (1949-2015) był moim mistrzem, a od kilku lat także moim przyjacielem. Opuścił kręgi tego świata po bardzo gwałtownej chorobie 5 marca bieżącego roku, dwa tygodnie po zdiagnozowaniu przez lekarzy raka trzustki. Umarł w ramionach swojej ukochanej partnerki i żony – Susan Ryan. Nai Eru se mánata!

Tom Loback w swojej pracowni

Tom był przede wszystkim artystą. W Nowym Jorku znane były jego rzeźby z gałęzi i kamieni, które powstawały nad rzeką Hudson. Nazywał tę sztukę driftwood art, a pisano o niej nawet w The New York Times (tutaj). Tom był też ilustratorem tolkienowskim, elfickim lingwistą oraz badaczem sztuki wojennej Śródziemia (jego artykuł na Wikipedii znajdziecie tutaj, a inne teksty w miesięczniku Mythlore; znany jest też jego udział w pracy nad częścią systemu gier Middle-earth Role Playing – MERP. Chodzi o Halls of the Elven-king). Jednocześnie pracował też jako offowy producent teatralny na Broadwayu, projektował modele żołnierzyków, a prawdziwą pasją ostatnich lat jego życia była gra w racketball.

Grafiki Toma Lobacka poznałem jeszcze w latach 90. Dzięki spotkaniom w Sekcji Tolkienowskiej Śląskiego Klubu Fantastyki mogłem je zobaczyć w amerykańskich periodykach, takich jak Beyond Bree. Tom zgodził się, żeby jego prace znalazły się też w naszych polskich czasopismach tolkienowskich, a więc były prezentowane wpierw w Gwaihirzęciu, a potem wielokrotnie w Simbelmynë.

Tom i Susan, jedno z ostatnich zdjęć

Tom i Susan, jego wieloletnia partnerka, stracili w zamachu na World Trade Center swojego krewnego – dzielnego strażaka, który oddał życie, ratując ludzi. Od tego czasu przez wiele wiele lat byli wolontariuszami, którzy swoje wolne chwile spędzali na oczyszczaniu Ground Zero. Dzień po dniu, przez niezliczone miesiące, w pocie czoła, w deszczu, w chłodach zimy, w dymie, pyle i ludzkich prochach, doświadczając grozy zdarzenia, o którym pamiętamy jako o 9/11. Nikt nie wiedział wtedy, że i Tom Loback będzie męczennikiem tego zdarzenia. Choroba, która go tak szybko zabiła, była efektem tamtej pracy. 9/11 zbiera swoje śmiertelne żniwo do dziś…

* * * Przeczytaj resztę wpisu »

Tryumf Woli

Trzy Pierścienie dla królów elfów pod otwartym niebem,
Siedem dla władców krasnali w ich kamiennych pałacach,
Dziewięć dla śmiertelników, ludzi śmierci podległych,
Jeden dla Władcy Ciemności na czarnym tronie
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie,
Jeden, by wszystkimi rządzić, Jeden, by wszystkie odnaleźć,
Jeden, by wszystkie zgromadzić i w ciemności związać
W Krainie Mordor, gdzie zaległy cienie.

Zaraz. Czy mi się nie pomyliło? Mamy Wielkanoc, a ja zaczynam od cytatu z Władcy Pierścieni? Nie. Nie pomyliłem się. Nie przypadkowo Tolkien datę upadku Saurona i zniszczenia Pierścienia wyznaczył na 25 marca. Tak blisko daty Świąt Wielkiej Nocy. Książka Tolkiena opowiada bowiem właśnie o Wielkiej Nocy. Nie, nie wprost. Nie relacjonuje zdarzeń. Ale tłumaczy, co w istocie się stało 10 dnia miesiąca Nissan, w Paschę około roku 33 nowej ery…

Władca Pierścieni, tak jak Nowy Testament, opowiada o starciu dwóch woli. Jedna z nich, mroczna, to wola nastawiona na podporządkowywanie sobie innych. Wola odbierająca innym ich wolę, uzależniająca i zniewalająca. Swą siłę czerpie z cudzej bezsilności. Sauron, jak jego mistrz i pan, Morgoth żeruje na słabościach istot żywych. Przekonuje, by ludy Śródziemia, jak wcześniej ludzie Numenoru, poszli za swoimi zachciankami i pożądliwościami, by im ulegli. Obiecuje za to nieśmiertelność, bogactwa, władzę, przeżycie. Ci, którzy posłuchają popadają jednak w niewolę. Najpierw uzależniają się od własnych pragnień i zachcianek, jak władcy Ereboru, czy Khazad Dum, a potem, dążąc do ich spełnienia, popadają w szaleństwo, tracąc całkowicie nie tylko wolę, ale i świadomość lub giną marnie w starciu z mocami, które ich przerastają, lub też jak Nazgule, stając się zniewolonymi, bezkształtnymi cieniami własnej pychy.

Sergiej Juchimow, ilustracja do „Władcy Pierścieni”

Ale ta mroczna wola, choć potężna i wciąż rosnąca sama w istocie jest zniewolona. Sauron zakląwszy swoją moc w Pierścieniu, który uzależnia wszystkich, sam uzależnia się od niego. W końcu nie wiadomo, czy to Czarny Władca jest panem Pierścienia, czy Pierścień jest panem Czarnego Władcy i kto w rzeczywistości kim kieruje. Chęć odzyskania Skarbu zżera Saurona tak samo jak Goluma. Najpotężniejszy nie różni się od najpodlejszego. Jest tak samo zniewolony pożądaniem. To pożądanie w kulminacyjnym momencie zwraca się przeciw nim samym i gdy Pierścień odnosi w końcu tryumf nad Frodem, Golum nie dopuszcza, by Frodo go zabrał, dzięki czemu zło przegrywa. Ponosi klęskę, bo samo się zapętliło we własnych spiskach.

Przeciw tej złej woli staje jej przeciwieństwo. Rozproszona wola wielu różnych istot, za którą stoją potężniejsze moce z samym Eru-Bogiem na czele. Potężna, ale właśnie, rozproszona. Rozproszona, bo nie nastawiona na spełnianie swoich zachcianek, ale na utrzymanie dobra i pokoju. Dostrzegająca własną korzyść w wolności i korzyści innych. Budująca mosty, a nie kująca łańcuchy. Wola, którą się dzieli, a przez to rozmnaża. Wola szanująca i dająca wolność.

Właśnie… Wolność. Wola – wolny – wolność. Wolny, to ten, który może wyrażać i realizować swoją wolę. Wolność to stan, kiedy jestem wolny. Ale czy wola to – jak często mówią nam reklamy – spełnianie swoich zachcianek i pragnień? To robienie tego, co mi się zachce?

No raczej nie, co pokazuje przykład Morgotha, Saurona, Nazguli, czy Feanora i jego synów w Silmarillionie. Spełnianie zachcianek, podążanie za pragnieniami, czy aspiracjami uzależnia. Powoduje, że mogąc wybrać, ostatecznie zawsze wybierzemy zło. Przestajemy być wolni. Stajemy się niewolnikami tego, czego pożądamy: Pierścienia, Silmarila, mithrilu, złota…

Czym zatem jest wola? Myślę, że można ją określić jako świadomą, wynikającą ze świadomego samookreślenia, decyzję kształtującą całe życie, której podporządkowujemy nasze ciało i umysł. To wola powoduje, że pójdziemy na siłownię, choć mamy zachciankę na posiedzenie z czipsami przed telewizorem. To wola powoduje, że nie podniosę głosu, choć wkurzony jestem tak, że mógłbym uderzyć. To wola da mi siłę, by iść z zerwanym więzadłem mimo bólu w kolanie.

Dlatego w Przyrzeczeniu Harcerskim mówimy „Mam szczerą wolę…”

Wola…

Wola kazała Frodowi iść do Mordoru i znieść wszystkie związane z tym cierpienia. Wola dała Gandalfowi siłę do starcia z Balrogiem i pozwoliła mu powrócić między żywych. Wola dała Aragornowi moc, by rzucić wyzwanie Sauronowi i pójść Ścieżką Umarłych. Wola kazała Jezusowi z Nazaretu pójść dobrowolnie na krzyż.

Wola…

Wola jest tym, co w języku Biblii nazywa się Duchem. Apostoł Paweł pisał „Gdzie Duch Pański, tam wolność”. Gdzie wola miażdżąca siłę Nieprzyjaciela, tam wolność. Nie ma wolności bez woli. To, co upamiętniamy w Wielkanoc pokazane jest we „Władcy Pierścieni” trzy razy. Gandalf poświęcający się dla przyjaciół i skaczący w otchłań, by pokonać balroga. Frodo idący przez Cirith Ungol do Krainy Cieni. Aragorn wkraczający na Ścieżkę Umarłych. Wszyscy oni idą drogą Chrystusa świadomie podejmując decyzję, by na nią wstąpić i nią przejść.

Pierwszy niesie zagładę złym mocom, drugi niszcząc zaklętą w Pierścieniu wolę Saurona uwalnia istoty zniewolone przez zło, trzeci daje szansę na wybaczenie tym, którzy zbłądzili. Każdy z nich na swej drodze spotyka śmierć i każdy z tego starcia wychodzi zwycięsko dzięki woli, którą się kierują oni lub ich przyjaciele.

Każdy wraca do świata żywych silniejszy, w nowej roli i z nową mocą, z umocnioną wolą, która pozwala im podejmować nowe, trudniejsze wyzwania. Wola żadnego z nich nie może równać się z wolą Saurona, a mimo to stają do walki i wygrywają ją.

Czemu?

Bo wola Czarnego Władcy żeruje na naszych słabościach, na pysze, pożądliwości, chciwości, gniewie, nienawiści. Żeby pokonać go wystarczy, by nasza wola nie uległa zachciankom. By siąść do nauki, gdy chce się pójść na spacer. By zamilknąć, gdy chce się mówić. By wybaczyć, gdy chce się potępić. I wtedy Czarny Władca słabnie, bo nie rozumie naszego działania tak, jak nie rozumiał, że ktokolwiek może chcieć zniszczyć Pierścień, zamiast go użyć. Tak jak nie rozumiał, że można wybrać śmierć za słabych, ulegających słabościom ludzi, zamiast panowania nad nimi. Że można woli podporządkować strach przed bólem i śmiercią oraz chęć życia.

Frodo, Galadriela, Faramir, Aragorn pokonali go dlatego, że nie ulegli pokusie. Zupełnie jak Chrystus.

Boromir natomiast, jak apostoł Piotr, choć długo ulegał mocy Pierścienia, ostatecznie wygrał, gdy zwyciężyła w nim wola. Najlepiej wyrażają to słowa Samwise’a Gamgee, prawdziwego bohatera tej opowieści:

„Bohaterowie (…) mogli zawrócić, ale nie chcieli. Szli naprzód. Ponieważ mieli wiarę. A w co my wierzymy? W to, że na tym świecie istnieje dobro. I że warto o nie walczyć.”

Współbrzmi to ze słowami Augustyna z Hippony, który blisko dwa tysiące lat temu napisał:

„Albowiem nie tylko iść, ale także dojść nie było niczym innym jak CHCIEĆ IŚĆ, lecz chcieć mężnie i całkowicie, a nie rzucać się to tu, to tam z na wpół rozbitą wolą, której część powstająca walczyła z częścią upadającą.”

Wiara jest tym, co nadaje sens woli, wyznacza jej cel. Zaś kierowanie się wolą przeciw zachciankom, to prawdziwe bohaterstwo. Bohaterstwo dnia powszedniego.

Nie każde złoto jasno błyszczy,
Nie każdy błądzi, kto wędruje.
Nie każdą siłę starość zniszczy,
Korzeni w głębi lód nie skuje.
Z popiołów strzelą znów ogniska
I mrok rozświetlą błyskawice.
Złamany miecz swą moc odzyska,
Król – tułacz wróci na stolicę.

_________________________________________

P.S. Całkiem świadomie nadałem temu esejowi tytuł propagandowego filmu Leni Reifenstahl pokazującego IV Zjazd NSDAP. Tam tryumfowała jednak wola mroczna, zniewolona gniewem i ambicją. Rzeczywisty tryumf woli miał miejsce gdzie indziej i kiedy indziej.

Śniąc o Drzewie… Śniąc o Życiu…

Nasza dobra tolkienowska Znajoma, Arganthe, napisała na Facebooku swoisty przewodnik po tekstach, które w związku z Wielkim Piątkiem i świętem Zmartwychwstania Jezusa mogą zainteresować niejednego tolkienistę. Jej komentarz pojawił się w związku z krótkim ale bardzo pięknym wpisem na blogu Lómendila (Undómë ar tindómë: „Marzenia o zmartwychwstaniu”). Arganthe pisze: «O pogańskiej nadziei zmartwychwstania i chrześcijaństwie jako odpowiedzi na nią uderzająco pisze Tolkien w eseju o Beowulfie. I jest o tym cały Dream of the Rood, mający wiele wspólnych elementów z De incarnatione Verbi Atanazjusza z Aleksandrii, podstawowego tekstu dla teorii odkupienia Christus Victor. Esej Tolkiena jest w polskim wydaniu Potworów i krytyków Prószyńskiego i S-ki (od strony 30), Dream of the Rood przetłumaczyła dla Simbelmynë Adaneth (prezentujemy go poniżej), a O wcieleniu Słowa wg polskiej Wikipedii ukazało się w przekładzie Michała Wojciechowskiego». I korzystając z okazji…

Dobrych, przepełnionych Nadzieją,
dni Triduum Paschalnego

życzy Redakcja

Oto tekst, który zaprezentowaliśmy Wam już w roku 2012:

W związku przeżywanym przez chrześcijan Triduum Paschalnym zapraszamy Was do lektury poematu anglosaskiego (staroangielskiego) pt. Sen o Drzewie anonima z VIII w. w mistrzowskim tłumaczeniu Joanny „Adaneth” Drzewowskiej. Utwór pojawił się w Simbelmynë nr 20 z lata 2004 r. Poemat ilustrujemy rysunkami Krzyża z Ruthwell (patrz Wikipedia), runicznego zabytku, na którym znalazł się fragment Snu o Drzewie oraz reprodukcją anglosaskiego rękopisu, który zawiera poemat (obie fotografie lepiej widoczne po kliknięciu). J.R.R. Tolkien w latach 30. wygłosił wiele wykładów na temat tego chrześcijańskiego dzieła napisanego w ukochanej przez Profesora staroangielszczyznie (patrz Scull, Hammond The J.R.R. Tolkien Companion and Guide, I 154, 167, 175).

Prezentacja Krzyża z Ruthwell

Słuchaj! o śnie opowiem śnionym o północy
gdy ci, co mowę znają zlegli na spoczynek.
Drzewo we śnie widziałem, Drzewo w światło spowite,
wysoko wzrastało wspaniałe Drzewo.
Złotem i klejnotami zakryte w całości,
pięć kamieni drogich w poprzecznej belce tkwiło.
I widziałem przy nim wszystkich Pańskich aniołów
pięknych wieczną pięknością. Nie przybyli
by czcić narzędzie śmierci należnej przestępcy.
Drzewo Zwycięstwa ujrzały duchy niebieskie, a z nimi
ludzie śmiertelni tej ziemi i stworzenie całe.
I ja, choć grzechu winny i grzechem zraniony
widziałem Drzewo Chwały chlubne, radością lśniące,
Drzewo Króla mocnego klejnotami strojne.

Lecz ślady walki zaciętej przez złoto świecące ujrzałem,
krew ran bitewnych po prawej stronie Drzewa
w lęku wielkim, żalem przeniknięty patrzyłem, męstwo Drzewa podziwiając.
A ono w oczach moich odmieniać się jęło,
to krwi wilgocią mokre, to wielkimi skarby
strojne znowu na chwilę, to znowu zranione.
I przemówiło do mnie Drzewo Uleczenia. Pamiętam to dobrze,
choć czas długi minął. Tak mówiło Drzewo:

Przeczytaj resztę wpisu »

Pomnik Zwycięstwa Gandalfa Szarego nad Balrogiem

Pamiętacie naszego newsa o pomniku Drzewca, który stanął w Birmingham? Jak się okazuje, nie jest to jedyny pomnik związany z twórczością Tolkiena. Co powiecie na pomnik mający uczcić zwycięstwo Gandalfa Szarego nad Balrogiem? Gdzież jest taki pomnik?, zapytacie. U nas, w Polsce. Dokładniej, w Łodzi. Jeszcze dokładniej, przy ulicy Piotrkowskiej 118, przed kawiarnio-galerią Surindustrialle. Jak to, mamy w Polsce takie cudo, a ja nic o tym nie wiedziałem/am?! Od jak dawna on tam jest?! Od niedawna, od soboty 28 marca 2015, zatem całkiem możliwe, że posłańcy z wieściami po prostu jeszcze w Wasze okolice nie dotarli. Pozwólcie więc, że ich wyręczymy.

Pomnik (czy nawet instalacja) jest zwieńczeniem obchodów Światowego Dnia Czytania Tolkiena, który odbył się tydzień temu. Przedstawia łapę Balroga, na której można stanąć, oraz głowę Płomienia z Udûnu, w którą można krzyknąć sławetne Nie przejdziesz!. Autor pomnika, Andrzej Czapliński, wykonał go ze znalezionych na złomowisku metalowych części. I nie jest to tylko jednorazowa wystawa, pomnik już na stałe zagości w okolicach Surindustrialle – mamy kolejny punkt na mapie tolknięcia Polski. Odsłonięcie dzieła było szczególnie uroczyste, uwzględniono śródziemnomorski śródziemny poczęstunek, w okolicy rozbili swoją osadę wojowie z Rodu Dębowego Liścia, którzy demonstrowali broń oraz dawne gry, a sam Gandalf wygłosił orędzie do łodzian.

Zdjęcia znajdziecie w facebookowej galerii Surindustrialle
lub w artykule na portalu lodz.gazeta.pl