Wywiad z Michałem Leśniewskim
Wywiad z Michałem Leśniewskim, jedną z najaktywniejszych osób w polskim fandomie tolkienowskim, jednym z redaktorów Aiglosa, pomysłodawcą i prowadzącym spotkań tolkienologicznych w Warszawie.
Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z Tolkienem i jak wyglądały jej początki?
Moja przygoda z Tolkienem zaczęła się dawno temu, w pierwszej klasie liceum. Wiem, ze niektórzy zaczynali wcześniej, ale dodam że był to rok 1982, a więc minęło jakieś 26 lat.
Wcześniej czytałem co prawda Rudego Dżila, ale szczerze mówiąc nie zachwycił mnie i przez długi czas nie kojarzyłem, że tą książkę napisał autor Władcy Pierścieni.
W sumie do spotkania doszło dość przypadkowo. Wcześniej byłem miłośnikiem powieści historycznych, twardego s.f. w mniejszym stopniu kryminałów, ale od kryminału się w pewnym sensie zaczęło. Bardzo lubiłem kryminały Joe Alexa i właśnie czytałem Jesteś tylko diabłem, gdzie mottem są słowa z jednego z dramatów (już nie pamiętam, którego), w których Merlin mówi do szatana: „Idź precz szatanie, jesteś tylko diabłem, moc moich czarów rządzi nawet piekłem.”
I jak to bywa w liceum wszcząłem jedną z tych licealnych o fundamentalnych problemach tego świata, w tym przypadku: Kogo można uznać za najpotężniejszego czarodzieja? I nagle w rozmowie kolega mi mówi, że Merlin to przy Gandalfie mały pikuś. A ja sobie myślę: co za Gandalf? Co to za bzdura? O czym ten facet gada?
I wtedy się dowiedziałem o istnieniu Władcy Pierścieni. Nim przeczytałem minęła jeszcze chwila, bo trzeba było się zapisać do kolejki w szkolnej bibliotece.
I już po kilku tygodniach czekania dostałem do reki, … tom II Władcy. I w sumie się cieszę, bo boję się, ze gdybym wtedy zaczął od pierwszego, to: „Zabawa z dawna oczekiwana” i w ogóle początek, aż do Starego Lasu, chyba by mnie znudziły.
Co Cię zafascynowało w dziełach Profesora?
Nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć, bo za każdym czytaniem było to trochę coś innego. Na początek sama przygoda, wędrówka, możliwość poznawania na kartach opowieści nieznanych krain. Taki trochę „Tomek w Śródziemiu”. Potem, a może nawet równocześnie bogactwo świata. Bo rzeczywiście bardzo szybko głównym bohaterem dla mnie stal się świat przedstawiony. Potem przebłyski starszych opowieści, historia w historii, historia, która stała się legendą, ta głębia i drugie dno. Wreszcie, uświadomienie sobie, chyba przy trzeciej lekturze, jak przewrotna, w pozytywnym sensie, jest to książka. Oto wszyscy wielcy tamtego świata, bohaterowie, czarnoksiężnicy, królowie i namiestnicy, są w pewnym sensie nieważni. Ich czyny, wielkie dzieła, przysięgi, obietnice i zaklęcia, pójdą na marne, zdadzą się na nic, jeżeli sił zabraknie pewnej małej i słabej istotce. Ci wszyscy wielcy: Elrondowie, Galadriele, Gandalfowie, to tylko tło, ich funkcją jest „tylko” odwrócenie uwagi. Bo w centrum jest Frodo i Sam. Dla mnie w pewnym sensie Frodo i Sam są jednym bohaterem.
Jaka jest Twoja ukochana książka Tolkiena, okołotolkienowska i ulubiony bohater z dzieł Tolkiena?
Tutaj tak na prawdę mamy trzy pytania nie jedno. To lepsze od szamponu Wash and Go. 😛
To odpowiadajmy:
3a) Trudno mi odpowiedzieć. Bo z jednej strony jest to w oczywisty sposób Władca Pierścieni, pierwsza książka Tolkiena, która przeczytałem i najkompletniejsze jego dzieło. Od niej wszystko się zaczęło i pod wieloma względami, to zawsze Władca będzie na pierwszym miejscu. Choć nie uważam go za najlepszy utwór literacki JRRT. Za najlepszą opowieść Tolkiena uważam Narn I Chin Hurin, ale właśnie Narn I Chin Hurin, a nie Dzieci Hurina, których magię Christopher Tolkien, moim zdaniem, trochę zniszczył. Dla mnie Narn jest pod wieloma względami najbardziej przemyślaną i dojrzałą opowieścią Tolkiena, choć nie dokończoną. Lubię też Aldariona i Erendis, to jedna z najmądrzejszych opowieści o relacjach damsko-męskich, jaką czytałem – o dumie i uprzedzeniu, braku porozumienia, i o tym, że czasami miłość nie wystarcza, a wtedy łatwo przeistacza się w dumę, zawziętość, rozpacz, a wreszcie i nienawiść. I jestem przekonany, ze nie przypadkiem opowiadanie, powstało w tym, a nie innym czasie.
3b) Co do książek okołotolkienowskich, to trudno mówić o ulubionych, w sumie traktuję je raczej użytkowo. Najbardziej cenię książki Verlyn Flieger, a zwłaszcza Interrupted Music, małżeństwa Scull-Hammond, z nieocenionym Companion and Guide. Bardzo dużo spodziewam się także po cyklu biograficznych Johna Gartha, który rozpoczęła książka Tolkien and the Great War.
3c) A co do ulubionego bohatera, to jest nim świat przedstawiony. Lubię wiele postaci z Władcy i Silmarillionu, dość standardowo zresztą: Maglora, Finroda Felagunda, Gil-galada, Glorfindela, Aragona, Sama, Faramira czy Daina Żelazną Stopę. 😀 Jeszcze bardziej lubię sceny, pewne obrazy z dzieł Tolkiena, ale najbardziej tą tkaninę wydarzeń i miejsc, która składa się na świat przedstawiony.
Na jaką książkę tolkienowską czekasz?
Tak jak pisałem, czekam na kolejne książki Johna Gartha. Taka bardzo szczegółowa biografia oparta o materiały archiwalne, to ważna rzecz, które może zmienić lub utwierdzić wiele z naszych poglądów na temat Tolkiena, jako osoby i twórcy. Czekam też na porządna analizę opublikowanego Silmarillionu. Najbardziej jednak czekam na udostępnienie materiałów archiwalnych J.R.R. Tolkiena. Myślę, że wszyscy by skorzystali na swobodnym dostępie do tych materiałów.
Jak wygląda Twoja praca w redakcji Aiglosa?
Głównie na popędzaniu, choć nie siebie samego 😛
A poważniej, w Aiglosie, choć praca jest teoretycznie podzielona, to jednak znaczną część decyzji podejmujemy wspólnie, często po bardzo ostrych awanturach. 😀 Do redaktorów działów należy ostatnie i decydujące zdanie, ale chyba się jeszcze nie zdarzyło, by zostało podjęte na zasadzie sam przeciw wszystkim. Nie zawsze się zgadzamy, ale w ostatecznym rozrachunku decyduje zaufanie, jakie wobec siebie mamy. Do mnie w jakimś sensie należy decydowanie czy dany artykuł lub esej nadaje się czy też nie, czy jest merytorycznie i warsztatowo dobrze przygotowany.
Skąd pomysł na założenie MumakiL Fandom PresSsss?
MumakiL Fandom PresSsss… jest bytem wirtualnym i jako takie nigdy nie zostało założone i faktycznie nie istnieje, nie ma redakcji, nie ma stałego składu, nie ma planów.
To pomysł na nadanie pozorów autentyzmu pewnemu prezentowi, który ma na imię Syn Gondoru. Robiąc stronę tytułową przygotowywanego do wydania tekstu, okazało się, że jeżeli wydany fanfik ma stwarzać pozory autentycznie wydanej książki, to potrzebne jest wydawnictwo i jego nazwa. A sama nazwa to ukłon w stronę mojej próżności. 😀
Nazwa została przy dalszych publikacjach z czystego lenistwa, ewentualnie nadal dla pozorów zachowania autentyzmu.
Jak wygląda praca wydawnictwa?
Chaotycznie, pospiesznie i bez żadnych, no prawie żadnych planów. Wszystkie trzy powstałe do tej pory publikacje były efektem impulsu – w sumie czemu by tego nie zrobić. Uda się lub nie, okaże się w praniu. Ewentualny drugi tom Antologii Fanfików jest tak naprawdę pierwszą zaplanowana publikacją, choć nie ma gwarancji, że wyjdzie.
Nie ma więc organizacji pracy, tym bardziej, że przy każdej z publikacji pracował ktoś inny. Zaangażowani robili to w wolnym czasie lub zaniedbując służbowe obowiązki. Ustalamy kto za co odpowiada i co robi. Przykładowo, przy ostatniej publikacji, mój udział, poza załatwieniem sprawy z drukarnią i pomocą w doborze tekstów, był w sumie bardzo niewielki. Gros pracy wykonali pozostali redaktorzy, a dokładniej redaktorki.
Czym jest dla Ciebie internetowy fandom?
Przede wszystkim – złodziejem czasu. Pewnie nie powinienem tak pisać, bo od Internetu zaczęła się moja obecność w fandomie. Przez pierwsze 19 lat fascynacji Tolkienem, pozostawałem z dala od fandomu. Z lenistwa, a bardziej dlatego, że nie odczuwałem takiej potrzeby. Tolkien był dla mnie czymś bardzo intymnym, co dzieliłem z najbliższymi przyjaciółmi w liceum, a jeszcze bardziej na studiach. Dopiero po premierze filmu w grudniu 2001 odkryłem, dzięki swojej żonie, że istnieje fandom tolkienowski w Internecie. I to była klęska. Mam za słabą wolę i zbyt rzadko daje sobie po łapach, by nie wchodzić do Internetu.
Z działalności fanowskiej najbardziej lubię jednak spotkania z przyjaciółmi i w ogóle spotkania na żywo. Tak naprawdę ludzi nie da się poznać w Internecie.
Mimo to internet to także narzędzie ułatwiające wzajemne kontakty. To tutaj poznałem wielu nowych przyjaciół i znajomych, i nie tylko, ale na to spuśćmy zasłonę milczenia. 😀
Jakie są tolkienowskie plany Michała Leśniewskiego?
Kolejne Aiglosy. Ile ich będzie? Nie wiem, to się okaże, na pewno chciałbym, żeby co najmniej kolejne dziesięć. Ale niczego nie będziemy robić na siłę. Jak przestanie to nam sprawiać przyjemność, jak się nam znudzi, to będzie mniej.
Co jeszcze? Marzy mi się książka o recepcji Tolkiena w Polsce. Bo to jest zadziwiające, dlaczego właśnie w naszym kraju Tolkien uzyskał tak wielką i tak trwałą popularność. Inne pytanie, jak to się stało, że tak wcześnie książki Mistrza zostały u nas opublikowane. Mało kto wie, że w kolejnym po Polsce kraju bloku sowieckiego, Władcę przetłumaczono ponad 15 lat później, a w Czechosłowacji, do 1989 Tolkien był na indeksie książek zakazanych.
Inne plany to próba dotarcia do materiałów pozostawionych przez prof. Mroczkowskiego, po to by sprawdzić, czy zachowała się jego korespondencja z Tolkienem.
Wreszcie książka o Tolkienie jako spadkobiercy dziewiętnastowiecznych mitoznawców i mitotwórców. Ale co z tego wyjdzie? Nie wiem. Ważniejsze jest bowiem to, co robię zawodowo, a że to także pisanie, to nie wiem, czy starczy mi na to wszystko czasu.
Jakie są Twoje inne pasje, poza tolkienowską?
Moja największa pasją, jest Historia, której jestem wierny od ponad 30 lat. To rzadkie szczęście robić to, co się lubi. Mnie zostało to dane i sprawia wiele przyjemności. Choć nie twierdzę, że czasami mnie nie męczy. A poza tym czytanie książek. Tak naprawdę nie przepadam za fantasy, poza Tolkienem, Le Guin i Sapkowskim fantasy mało mnie wzrusza. W sumie zgadzam się z Marcinem Wolskiem, że poza nielicznymi wyjątkami, książki fantasy to popłuczyny po powieści historycznej.
Wolę cały czas twardą s.f.: Asimova, Aldissa, Franka Herberta, Benforda, Brinna, mniej Clarka i Lema, ale za to bardzo Zajdla, Borunia i Trepkę.
Z bardziej z aktywnych zainteresowań, to od 25 lat żeglarstwo, a dzięki Eleagor, także narciarstwo.
Wszyscy znamy Cię jako M.L.a – jaki jesteś prywatnie?
Na to pytanie może odpowiedzieć tylko jedna osoba, a jest nią Eleagor. Nikt mnie lepiej nie zna i nikt nie ma trzeźwiejszej oceny mojej osoby, moich wad i zalet. Na szczęście jest teraz w Londynie, więc nie odpowie na to pytanie. 😛
Kategorie wpisu: Fandom tolkienowski, Wywiady
12 Komentarzy do wpisu "Wywiad z Michałem Leśniewskim"
Galadhorn, dnia 29.08.2008 o godzinie 14:10
Przydałoby się trochę trudniejszych pytań. Np. o konflikty fandomowe. Od razu zrobiłoby się ciekawiej (choć zapewne i krwawiej). Dzięki, Halcatro, za ten wywiad.
Halcatra, dnia 29.08.2008 o godzinie 14:12
Galadhornie, przykro mi, ale osoba przeprowadzająca wywiad nie uznaje żadnych konfliktów fandomowych i uważa je za bzdurne. Sztuczne podtrzymywanie ich jest kompletnie bez sensu. 😉
Galadhorn, dnia 29.08.2008 o godzinie 14:15
Grafika, którą podałaś, nie działa. Musisz wyciągnąć ją z maila i wrzucić na jakiś serwer. Tylko wtedy może się wyświetlać.
Halcatra, dnia 29.08.2008 o godzinie 14:17
Hm, spróbuję z tym obrazkiem powalczyć, trzymajcie kciuki. 😉
Adaneth, dnia 29.08.2008 o godzinie 21:11
Jak jeszcze raz usłyszę cokolwiek o konfliktach fandomowych, przestanę się do wspominającego (kimkolwiek będzie) całkowicie odzywać, raczej na długo. Nudzi mnie to. Spotkajcie się gdzieś po ciemku, jeden padnie z siekierą w głowie, drugi z nożem w klacie, a my będziemy wreszcie normalnie pracować. Dziękuję.
To naprawdę piszę ja. Bardzo zdegustowana.
Zair Ugru-nad, dnia 29.08.2008 o godzinie 21:17
M.L.-u, jeśli idzie o fantasy, to do tej czołówki pisarzy tego gatunku wymienionych przez Ciebie dołączyłabym jeszcze Georga R.R. Martina wraz z jego sagą „Pieśń Lodu i Ognia” 😉 Ale to oczywiście moja osobista opinia
Nolimon, dnia 29.08.2008 o godzinie 22:12
Dołączam do prośby Halcatry i Adanci, również całkiem serio.
(Adanciu, nie trzeba było aż tak plastycznie, niektórzy mają zbyt bujną wyobraźnię i mogą umrzeć ze śmiechu :D).
Jak na osobnika, który jest w fandomie od lat dopiero kilku, ML szybko nam wyrósł na pokaźnego tzw. „smoka fandomu” 😀 (i na niezłą konkurencję, co powoduje iskrzenie 😀 ale to chyba całkiem normalne i nie powinno budzić zgorszenia w pewnych granicach).
Ciągle nieodkryta strona Mumakila to twórczość artystyczna 😛 czytałem tylko jeden fanfik i był całkiem-całkiem. Czekam na więcej (chociaż z reguły nie czytuję fików, to akurat te są na tyle dużą osobliwością, że nie mogę się doczekać :D).
Miałem okazję słuchać kilku „wystąpień” MLa na Polconach i zaświadczam, że jest nie tylko erudytą i molem książkowym, ale również ma również niezłe poczucie humoru :D. W kontaktach osobistych takoż. Więc uprasza się o niedemonizowanie Olifanta 😀 .
Encaitar, dnia 29.08.2008 o godzinie 23:35
Halcatro, gratuluję ciekawego pomysłu. Z niecierpliwością czekam na wywiady z innymi przedstawicielami polskiego fandomu.
Myślę, że warto przypomnieć podobne wywiady zamieszczone na Elendilionie: Adanciowy i Galowy.
Galadhorn, dnia 29.08.2008 o godzinie 23:37
Dołączam do prośby Encaitara i zachęcam jednocześnie do zadawania trudniejszych pytań W polskim fandomie jest mnóstwo mało znanych, a bardzo uzdolnionych osób. Jeszcze raz dzięki, Halcatro, za Twoją pracę.
Zair Ugru-nad, dnia 30.08.2008 o godzinie 10:05
„Ciągle nieodkryta strona Mumakila to twórczość artystyczna 😛 czytałem tylko jeden fanfik i był całkiem-całkiem. Czekam na więcej (chociaż z reguły nie czytuję fików, to akurat te są na tyle dużą osobliwością, że nie mogę się doczekać :D).”
Dlaczego nie odkryta? tutaj: http://fanfiki.tolkien.com.pl/viewuser.php?uid=10 od dłuższego już czasu znajduje się znacznie więcej niż jeden tekst
Halcatra, dnia 30.08.2008 o godzinie 11:14
Mam pomysły na kilka wywiadów, ale może nie tak od razu, bo się przejedzą. 😉 O jeden wywiad walczę już od dobrego pół roku i mam nadzieję, że niedługo go wywalczę. 😉
Nolimon, dnia 30.08.2008 o godzinie 20:33
Zair, przyznaję się zawsze, że zasadniczo jestem fanfikowym ignorantem i przyswajam czasem tylko to, co wydrukowane w Aiglosie
Zostaw komentarz