To nie koniec niespodzianek w tegoroczny Dzień Czytania Tolkiena (Tolkien Reading Day)!
Społeczność „Jak będzie w Śródziemiu bez Morgotha – sekcja twórczości J.R.R. Tolkiena” ze skromnym udziałem Elendilionu stworzyła niezwykły audiobook z całą treścią ważnego utworu J. R. R. Tolkiena pt. Athrabeth Finrod ah Andreth (tłum. R. Derdziński). Tekst oczywiście pochodzi z naszego Niezapominki – znajdziecie go tutaj.
Naszym zdaniem to najlepszy dokument filmowy na temat Profesora Tolkiena. To taki elementarz dla tolkienisty. Coś, co chcemy też promować na Elendilionie. Prezentujemy go w dobrej jakości obrazu i z angielskimi napisami dla łatwiejszego zrozumienia. Miłego oglądania, Elendili!
Tolkien, który był żarliwym katolikiem i do końca życia odmawiał brewiarz po łacinie, zwierzył się kiedyś w liście przyjacielowi, ks. Robertowi Murrayowi:
Władca Pierścieni jest zasadniczo dziełem religijnym i katolickim, początkowo pisanym tak w sposób niezamierzony, lecz w poprawkach – świadomie
J. R. R. Tolkien, „Listy”, nr 142
Gdybym nie uważał, że u kogoś tak niewłaściwie przygotowanego jest to arogancją, oznajmiłbym, że moim celem [we „Władcy Pierścieni”] jest wyjaśnienie PRAWDY oraz zachęta do praktykowania DOBREJ MORALNOŚCI w tym prawdziwym świecie, poprzez stary środek zilustrowania tych pojęć w nieznanych wcieleniach, które mają moc lepiej je uzmysłowić.
Hobbici w Śródziemiu stosują system jednostek oparty na ich rozmiarach części ich ciał. System ten obejmował jednostki od długości paznokci u nóg do odległości, jaką mogą pokonać w ciągu dnia.
Poniższy tekst pochodzi z notatek, które Tolkien zrobił na odwrocie karty menu wieczornego posiłku na jego wydziale, w którym uczestniczył we wczesnych latach pięćdziesiątych (w okresie, gdy pracował nad Władcą Pierścieni). Karta znajduje się obecnie w Marquette University Libraries, Milwaukee, MS. Tolkien MSS-4/2/19. Reprodukowano ją kilka lat temu w katalogu wystawy Tolkien: Maker of Middle-earth.
Oto polski przekład transkrypcji tego dokumentu:
HOBBICKIE MIARY DŁUGOŚCI
1 paznokieć(długość paznokcia u stopy) – 1/4 cala czyli 0.63 cm 6 paznokci = 1 palec (u nogi) – 1 1/2 cala czyli 3.8 cm
[Wydaje się, że obok jest notatka zmieniająca to na (lub może dodając nową miarę) dużego palca u nogi, dając paznokciowi 1/2 cala czyli 1.27 cm i obliczając 1 palec u nogi jako 3 paznokcie]
6 palców = 1 stopa– 9 cali czyli 22.86 cm [3 stopy = 1 krok lub łokieć]– 2 stopy 3 cale czyli 0.7 m 6 stóp = 1 dwukrok lub długi chód lub sążeń– 4 stopy 6 cali czyli 1.4 m
MIARY TERENOWE I MARSZOWE
(bazując na zwykłym stąpaniu krok za krokiem, bez wysiłku)
1 krok lub „łatwy krok”– 2 stopy czyli 0,6 m 2 kroki = 1 chód lub pręt– 4 stopy czyli 1,2 m 12 kroków (lub 6 chodów) = 1 pasek– 24 stopy (8 jardów) czyli 7,3 m 144 kroki (72 chody, 12 pasków) = 1 bieg– 96 jardów czyli 87,7 m 2 biegi = 1 sullony – 192 jardy czyli 175,5 m [nie znam jeszcze znaczenia słowa sullony] 1728 kroków (894 chodów, 6 sullony) = 1 (krótka) mila lub kroko-mila – 1152 jardy czyli 1.053 km 1728 chodów (2 spaceromile) = 1 długość lub chodo-mila lub bramne– 2304 jardy czyli 2.106 km
łokieć i sążeń są zawsze używane dla mierzenia sznura lub materiału.
W kolejnym odcinku napiszemy o númenórejskich miarach długości.
Przepisaliśmy dla Was ostatnią z recenzji Władcy Pierścieni, które napisał „polski Inkling”, profesor Przemysław Mroczkowski. Serdecznie dziękujemy redakcji Więzi za przekazanie nam do „druku” tego ważnego tekstu, chyba najciekawszej z serii recenzji „baśni o prawdach”. Dobrej lektury!
Wieź, nr 2 (70)/1964, str. 97:
POWRÓT KRÓLA
Przemysław Mroczkowski
Co może nas obchodzić powrót króla, którego nigdy nie było? Teraz, w wieku prozaicznych demokracji, maszyn prawie wszechwładnych i bardziej jeszcze prozaicznych? A jednak ludzie rozkupują trzeci tom baśniowej trylogii J. R. R. Tolkiena „Władca Pierścieni”, pt. „Powrót Króla”, tak jak rozkupywali poprzednie.
Chcą się jednak dowiedzieć, czy dzielny Frodo, niosący z krainy „ludzików” przedziwny pierścień, którym zawładnięcie ma rozstrzygnąć o losach świata, zdołał go ostatecznie uchronić przed wpadnięciem w ręce Czarnego Pana Przekleństwa, chcą się dowiedzieć, jak zakończyła się olbrzymia wojna między niewolnikami Czarnego Pana a koalicją ludzi, elfów, karłów itd., broniącą życia zgodnego z naturą, rozsądku, obyczaju, uśmiechu, pieśni. I oksfordzki profesor opowiada im o tym, prowadząc ich jeszcze raz przez krajobrazy piękna i grozy, sceny przyjaźni, napięcia, triumfu ku ostatecznemu spełnieniu oczekiwań wielu znękanych ludów. Jak czytelnicy wiedzieli z poprzednich tomów, jedynym wyjściem z prawie beznadziejnej sytuacji dla sług Dobra było zniszczenie pierścienia (dającego władzę!) upragnionego przez Władców śmierci, i to w ogniu płonącym w samym sercu ich krainy. W trzecim tomie Frodo, w śmiertelnych zmaganiach ostatniej minuty dokonuje tego dzieła; kraina zniszczenia zapada się w otchłań, a rycerze dobrej sprawy wracają wśród rosnącego śpiewu do zagród pokoju i Wielki Król może objąć na nowo dziedzictwo świata godnego ludzi (czy choćby ludzików – „hobbitów”).
Z ukazaniem się po polsku ostatniego tomu niezwykłej trylogii Tolkiena czas na spojrzenie perspektywiczne na to zjawisko literackie i na jakiś bilans, choćby cząstkowy. Co otrzymaliśmy od przedstawiciela angielskiej literatury w tym dziele? Czy jest to jakiś cenny element wymiany między narodami „w dziedzinie tworów ducha ludzkiego”?
Jak już działo się to wyraźnie w poprzednich tomach, Tolkien wywołał swoim twórczym zaklęciem wizję pięknego i dzielnego świata. Zrobił to z ogromną siłą sugestii, skoro przełamuje ona u tak wielu opory w stosunku do tego rodzaju twórczości. Urzekł ich akcją pełną przygód, barwą, poezją. Dzięki temu uniósł czytelnika w świat własny, w swoim rodzaju jedyny. Z drugiej strony świat ten osnuty jest na wiedzy uczonego, wiedzy na temat mitologii germańskiej i celtyckiej; stanowi indywidualne wprawdzie przetworzenie, ale przetworzenie jakiejś wspólnej spuścizny, skarbca pojęć i obrazów, którymi żyła ongiś połowa Europy, ba skarbca pojęć i obrazów całych minionych kultur żyjących naturą, rytuałem, układem określonych norm etycznych. Jest to rodzaj daru dla ludzi epoki, w której te wszystkie sprawy w najlepszym zbladły i przemieszały się. Innymi słowy księga jest ważna nie tylko jako utwór literacki, ale jako dokument pewnych postaw, charakterystycznych dla starszych faz angielskiej czy wszelkiej tradycji.
Niemniej trzeba jak najpełniej zrozumieć i uwzględnić opory, jakie wywołuje baśniowy kształt opowieści Tolkiena. Księgi te zyskują sobie równie entuzjastycznych czytelników-wielbicieli, co zaciętych wrogów. Graham Greene, standardowy naturalista dzisiejszej literatury powiedział mi kiedyś, że nie chce wręcz brać do ręki tego rodzaju „akademickiej fantazji”. Trzeba uznać, że kwestia gustów nie da się rozstrzygać przez dyskusję. Można natomiast podyskutować nie na temat gustów, a postaw, których przedstawiciele posługują się argumentacją racjonalną.
Dlaczego miałoby się odmawiać praw wyobraźni w twórczości literackiej, która cała na wyobraźni się wspiera? I dlaczego realizm, którego psychika ludzka istotnie w jakimś sensie się domaga, miałby polegać tylko na odkalkowaniu najbardziej potocznych i zewnętrznych doświadczeń? Zapewne, Arystoteles miał chyba rację, że wszelka sztuka jest naśladownictwem, mimesis, ale czy nie może to także być „naśladowanie” sytuacji, w których autor się nie znalazł, a nawet nie mógł znaleźć, zwłaszcza jeżeli przy tej okazji zakomunikuje coś prawdziwego wewnętrznie?
Szczególnie chciałbym odrzucić argument, ujmowany w słowach, że „to się wydaje takie dalekie”. Proszę sobie przypomnieć jakieś spotkanie w górach, wśród słońca, żywą dyskusję czy bardzo osobistą rozmowę o „wielkich sprawach w życiu” i jakie to się nam wydawało potem odległe wśród codziennej szarzyzny stołów konferencyjnych, dymu z papierosów, prozaicznych kłopotów z dziś na jutro. Czy przez to przeżycie – tamto było koniecznie mniej prawdziwe lub mniej ważne? Czy nie jawiło się jak jakaś kąpiel psychiczna, choćby w pamięci nieco zatarta?
Osobiście głosuję za taką odnową poczucia przygody, zwłaszcza przygody podjętej w imię wartości jakichś spraw w życiu i świadomości spojrzenia na świat odmiennego od spojrzeń dla nas najłatwiejszych. Czyż nie powiedziano, że kultura zaczyna się od zrozumienia czasu innego niż nasz własny?
Udany przekład Marii Skibniewskiej umożliwia to doświadczenie, ożywcze dla dorosłych i mniej dorosłych.
Przedstawiamy Wam kolejną część recenzji „baśni o prawdach”, którą dla Przeglądu Kulturalnego napisał polski Inkling, człowiek, dzięki któremu książki Tolkiena pojawiły się w Polsce, prof. Przemysław Mroczkowski.
Przegląd Kulturalny, nr 52-53 (538-539) 1962, str. 9:
DALSZA BAŚŃ O PRAWDACH
Przemysław Mroczkowski
Nie wolno przeoczyć ukazania się drugiego porywającego tomu baśniowego eposu J. R. R. Tolkiena Pan Pierścieni [ciekawi ta wersja tytułu, bo w Polsce wydano książkę jednak jako Władcę Pierścieni! – przyp. LNDL]. Tom pierwszy, pt. Wyprawa polecałem rok temu (Wielka baśń o prawdach, grudzień 1961). Jako przysięgły herold tego dzieła rozgłaszam dobrą wieść, że już się ukazał jego następny pokaźny tom: Dwie wieże.
Pod koniec pierwszego tomu było tak, że wśród wielkich przygód kompania niosąca tajemniczy pierścień do groźnej krainy Mordoru (by tam go zniszczyć i w ten jedyny sposób uratować świat dobra przed zagładą) rozproszyła się. Niosący pierścień Frondo [oczywiście Frodo! – przyp. LNDL] został tylko w towarzystwie swego sługi i przyjaciela.
Mimo to zagłębia się, wśród rosnących niebezpieczeństw, w krainę Czarnego Władcy, by spróbować dopełnić zadania.
Jak to się dzieje, że zaczytujemy się w tym wszystkim, mimo tylu szczegółów fantastycznych? Pytanie zastanawiające, ale nie bardziej, niż pytanie o siłę czy sekret działania Tristana i Izoldy, Makbeta czy Don Kichota.
Niemało w tym wszystkim podobieństwa do Sienkiewicza, tylko dochodzi pewne „udziwnienie” i pogłębienie. Ale jest i porywająca akcja, i uśmiech, i „pokrzepienie serc” człowieczych (pod niebem pełnym mroku i grzmotów). A „o czym nam mówi autor” na tych kartach pełnych humoru, grozy, bohaterstwa i barwy? O podobnych sprawach jak w tomie pierwszym – w ogóle o sprawach starych: że ludzie lubią życie spokojne i przyjemne (Frondo [Frodo!] się nie śpieszył na wyprawę), ale że jednak musi się znaleźć ktoś, kto za wszystkich podejmie wielkie i trudne zadanie ratowania ich z nędzy czy ucisku, czy niewoli: że przeto nie przedawniła się dzielność; że w życiu nie ma gwarancji powodzenia (choć trwa nadzieja). I trwa poezja, której „opowiadaną apologią” są poniekąd wszystkie trzy tomy.
W świecie Tolkiena fascynujące jest wiele rzeczy, świat jest tak złożony, drobiazgowo opisany, że zachwyca, budzi podziw i szacunek, ale jednocześnie z tego względu ilość informacji, nazw, miejsc, opisów i zdarzeń do odkrycia jest gigantyczna.
Wiele z tych zdarzeń odbywa się równolegle, jedne wynikają z drugich, inne z kolei są całkiem niezależne, kolejne niby nie mają związku z innymi, ale po czasie okazuje się, że jednak tak i tak dalej i tak dalej. Wszyscy znamy lub co najmniej słyszeliśmy o powieści mistrza – Hobbit, czyli tam i z powrotem.
W poniższym wpisie spróbuje przybliżyć wydarzenia z Hobbita chronologicznie, a jak zobaczycie wcale nie jest to łatwe.
Dokonałem syntezy chronologii Hobbita na podstawie: The Atlas of Middle Earth – Karen Wynn Fonstad , trzech innych chronologii – w tym dwóch astronomicznych – oraz Itinerarium, czyli opisu trasy podróży z zagubionej wersji Hobbita z 1960 roku. Wynik poniżej:
Z przyjemnością informujemy, że w Dniu Czytania Tolkiena 25 marca 2017 r. (w tym roku o poezji i pieśniach w dziełach Tolkiena), który w Warszawie odbył się m.in. w księgarni Bagatela na Pięterku przy ulicy Bagatela 14, rozpoczęły działalność warszawskie spotkania tolkienistów pod nazwą TOLKIEN DLA DOROSŁYCH.
Geneza spotkań jest prosta. Organizatorka (niżej podpisana) jest absolutnie zakochana w kameralnej księgarni przy Bagateli, którą znakomicie prowadzą dwie przesympatyczne Panie Księgarki i chciałaby temu miejscu przychylić nieba. Panie są gotowe użyczyć swojej księgarnianej przestrzeni oraz swojego nieocenionego Towarzystwa, i towarzystwa rudej kotki Rysi, każdemu, kto w księgarni chciałby rozmawiać o książkach.
Propozycja przeprowadzenia Dnia Czytania Tolkiena spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem Pań Księgarek. Spotkanie trwało od 11.00 do 14.00 i wzięło w nim udział łącznie dziewięć osób ? nie trzeba tłumaczyć, jak znacząca i symboliczna to liczba (weźmy ją za dobrą wróżbę?). Obecni byli m. in. śląska lekarka, psycholożka, prawniczka, zaangażowana Gimnazjalistka i jej Mama oraz Dziewczyna z Chłopakiem (jak On pięknie przeczytał „Ostatni statek z „Przygód Toma Bombadila”!). Na zebraniu spontanicznie zorganizowano konkurs (jaką rozpiętość miały skrzydła Thorondora?), w którym nagrodą było prawo od zakupu jedynego w księgarni egzemplarza książki wielkiego miłośnika Tolkiena, profesora Wiesława Juszczaka, pt. „Poeta i mit” (jakże niezwykle jej treść korespondowała z tematem tegorocznego Dnia Czytania Tolkiena!).
Zachęceni pozytywnym odzewem i zainteresowaniem publiczności oraz prośbami o ciąg dalszy, najpierw założyliśmy grupę TOLKIEN DLA DOROSŁYCH na Facebooku.
Celem naszym jest nie tylko czytanie Tolkiena, ale też jego ODCZYTYWANIE – w kontekście obserwacji ze świata, naszych lektur, naszych doświadczeń. Chcielibyśmy promować uważne czytelnictwo, zachęcać do publicznego wypowiadania swojego stanowiska i do uczestnictwa w wymianie myśli, szerzyć ideę fellowship. Nie ma co ukrywać, że wzorujemy się na działalności T.C.B.S. i Inklingów. Dlatego jest to Tolkien dla dorosłych, niezależnie od ich wieku.
Najbliższe spotkanie odbędzie się w sobotę 20 maja w godzinach 11.00-13.30. Mowa będzie o kobietach Ardy oraz o tym, czy erotyzm przejawia się w jakikolwiek sposób w kulturze Śródziemia. Do zaproponowania takiego tematu skłania nie tylko lektura Tolkiena, ale też innych książek, do których Tolkien nas inspiruje. W przygotowaniu konkurs z najprawdziwszymi nagrodami, bardzo cennymi.
Przyszłość warszawskich spotkań tolkienistów zapowiada się niezwykle ciekawie, gdyż mamy zamiar organizować wykłady. Pierwszy Prelegent już dał się namówić do udziału, o szczegółach można poczytać w postach w grupie na FB.
Poniżej przedstawiam owoc Dnia Czytania Tolkiena w Warszawie. Nowe, konkurencyjne wobec tego spod pióra Marii Skibniewskiej i zrodzone z miłości do I Ery oraz nieukrywanej niezgody na porzucenie wierności oryginałowi na rzecz piękna, tłumaczenie Pieśni Mocy z „Silmarillionu”.
Zaśmiał się Thú: „Nie zabawicie Tu długo. Lecz najpierw pieśń dla was Zaśpiewam dla uważnych uszu”. Oczy płonące skłonił ku nim I ciemność wokół nich zapadła. Tylko widzieli jak za kirem W dymie skłębionym dwoje oczu, W których ich zmysły utonęły.
Rozpoczął pieśń o czarnoksięstwie O przenikaniu, o oszustwie, Odkryciu kart, perfidii, zdradzie. Wystąpił, chwiejąc się, Felagund, O wytrwałości snując pieśń swą, Oporze, walce ze zła mocą, Straży sekretów, sile twierdzy, Wolności, dochowaniu wiary, Odmianie kształtu i ukryciu, O unikaniu wnyk, pułapek, Zerwaniu pęt, otwarciu lochów.
Pieśń kołysała się w tył i przód, Drżała w posadach, gdy wzrosła moc Th? pieśni, lecz Felagund walczył, Całą potęgę i magii moc Dziedzictwa Elfów przywoływał. Wtem w mroku rozbrzmiał srebrzysty śpiew Ptaków w dalekim Nargothrondzie I poza nim westchnienie morza W dalekim kraju na Zachodzie, Na piasku pereł w Eldamarze.
Narasta mrok, zgęstniała ciemność, Valinor znaczą krwawe ślady Nad brzegiem morza, gdzie Elfowie Zgładzili Jeźdźców Fal i z portu Wyprowadzili białe statki, Z przystani blasku. Tu jęczy wiatr. Tu wyje wilk. Pierzchają kruki. Lód skrzypi twardo w ujściu morza. Jeńcy w Angbandzie lamentują, Grzmot dudni, płonie ogień, bucha Bezkresny dym. I słychać łoskot – Felagund pada u stóp tronu.
Tekst: Hania Grzbiela, „Hanna Grace”, lekarka, absolwentka Śląskiej Akademii Medycznej, specjalistka radioterapii onkologicznej w Instytucie im. Marii Skłodowskiej-Curie w Gliwicach; ostatnio opublikowała w LEGENDY UŚWIĘCONE. TWÓRCZOŚĆ J.R.R. TOLKIENA A CHRZEŚCIJAŃSTWO pod red. Aleny Androsik, Kingi Rybarczyk i o. Piotra Aniceta Gruszczyńskiego OFM zapis swojego konferencyjnego wystąpienia na KUL w Lublinie: „DZIEWIĘCIU PIECHURÓW PRZECIW DZIEWIĘCIU JEŹDŹCOM”. ARYTMETYKA ŚRÓDZIEMIA, CZYLI ILU CZŁONKÓW LICZYŁA NAPRAWDĘ DRUŻYNA PIERŚCIENIA; autorka fanfikowych opowiadań, utalentowana tłumaczka Tolkienowej poezji, autorka tekstów piosenek, które następnie wykonuje do ulubionej muzyki z musicali, pełna energii współorganizatorka warszawskich spotkań tolkienistów. Ślązaczka o nieograniczonej wyobraźni. Wielbicielka Elfów, w szczególności Finroda;))) Już dwukrotnie uczestniczka Oxonmoot w Oksfordzie. Wielbicielka bliskich i dalekich Wypraw;
Przyjaciółka!
Zachęcamy do uczestnictwa w warszawskich spotkaniach tolkienistów.
Za życia Profesora wydano tylko cztery książki opowiadające o Śródziemiu: Hobbita, Władcę Pierścieni, Przygody Toma Bombadila i zbiór pieśni z nutami i komentarzem mitologiczno-lingwistycznym pt. The Road Goes Ever On (wydany najpierw w USA w 1967, a w 1968 w Zjednoczonym Królestwie). W Polsce znamy powszechnie tylko pierwsze trzy książki. Niestety żadne wydawnictwo nie zdecydowało się na publikację A droga biegnie w przód. O samej książce pisaliśmy już tutaj.
Dziś chcemy przypomnieć polskim Tolkienistom, że wstęp oraz tekst mitologiczno-lingwistycznego komentarza z tej książki opublikowaliśmy lata temu w Simbelmynë nr 8. Ten numer jest dostępny w naszych archiwach internetowych. Poniżej podajemy link do wersji w PDF, gdzie na stronach 21-34 znajdziecie polski przekład tych istotnych części książki. Tłumaczenia dokonał Rysiek „Galadhorn” Derdziński. Jest tam też rys biograficzny Donalda Swanna, który skomponował muzykę do wierszy Tolkiena.
Często pytacie nas o możliwość ściągnięcia z sieci archiwalnych numerów Simbelmynë. Część naszego archiwum już jest dostępna w sieci. Na stronie Niezapominka (której już od dawna nie aktualizujemy, ale która jest wciąż ciekawym zbiorem tolkienowskich tekstów) znajdziecie już kilka numerów Simbelka (jak pieszczotliwie nazywamy nasz tolkienowski magazyn). Od dziś do tego zbioru będziemy dodawać kolejne numery pisma sprzed lat. Artykuły tam zamieszczone mogą wzbogacić Wasze dyskusje, Waszą wiedzę, Wasze teksty tolkienowskie. Czytajcie, cytujcie, przekazujcie dalej! Dziś (7 stycznia b.r.) dodajemy do naszej listy Simbelmynë nr 23, w którym podjęliśmy temat erotyki i miłości w dziełach Tolkiena. Jest też ciekawy tekst o eschatologii Legendarium Tolkiena. Dołączamy też plik do nr 24 z tekstami związanymi z Balladą o Aotrou i Itroun. Dziś (8 stycznia b.r.) dołączyliśmy pierwszy numer naszego czasopisma z lata 1997. Niestety numer jest pozbawiony ilustracji, podany jest w wersji surowej, bo w latach 90. opracowywaliśmy nasze wydawnictwa metodą „wytnij-wklej-skseruj”. Dodajemy też bardzo ciekawy numer 21. Dziś (11 stycznia b.r.) dodajemy kolejne trzy (a właściwie cztery) numery pisma.