Lublin jest jak Rivendell…
Relacja z II konferencji tolkienowskiej
Wydarzenie: II Ogólnopolska Konferencja Studencko-Doktorancka
„Mit odnaleziony w fantastyce.
Teologia, światopogląd i świat wartości w twórczości J.R.R. Tolkiena”
Miejsce i data: Lublin, 22-23 marca 2018
Galadhorn – relacja subiektywna
Pierwsza, jakże sympatyczna sprawa. Mieszkam w hoteliku profesorskim przy Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Od rana panie tam pracujące nazywają mnie „Profesorem”. Jakże to miłe. Zwłaszcza to prostowanie niesłusznego wyróżnienia…
Ruszyłem do Lublina 21 marca 2018 o 17.00. Piękna trasa przez Olkusz, Rabsztyn, Wolbrom, Kielce, Radom i Puławy. Coraz więcej śniegu, coraz ciemniejsze niebo, na którym już za Kielcami zobaczyłem monumentalnego Oriona. W Śródziemiu to Menelvagor, Szermierz Niebiański. Dobry znak. Jako że przez dużą część podróży widziałem przed sobą również Gwiazdę Polarną, pomyślałem sobie, że jej sindarińską nazwą mogłoby być Fornil (forn-gil ‚północy gwiazda’).
Już o 23.00 byłem w moim skromnym pokoiku. Biurko, stare radio „Sudety”, a na ścianie duży prosty krzyż. Idealna pustelnia do naukowych i chrześcijańskich przemyśleń. Obudziłem się o 7.00, zaraz wskoczyłem pod prysznic, a potem wyskoczyłem do „Żabki Cafe”, którą już wypatrzyłem wczoraj wieczorem. Od wyjazdów do Gdańska jest to moje ulubione miejsce sympatycznych śniadanek. Dość zdrowych. A o 9.00 spotkanie z panią redaktor z lubelskiego chrześcijańskiego radia, a potem Sesja I z wykładami dr Dawida Mielnika, mgr Magdaleny Dudek i lic. Maksymiliana Kuźmicza. Mój wykład będzie ok. 11.00. Trochę się stresuję, bo na pewno trochę będę odstawał od takiej typowo akademickiej atmosfery. Chcę ożywić trochę tę aulę…
Oczywiście przekroczyłem swój czas (prowadzący tę sesję „Ksiądz Duszek” dyskretnie podsunął mi karteczkę „Kończymy…”). Ale chyba udało mi się przekazać to, co sobie zamierzyłem. Prezentując wyniki moich badań spod znaku „Tolkien Ancestry”, ukazałem dzieje rodziny, która podąża dysydencką, nonkonformistyczną drogą od niewoli przeznaczenia, ku wolności wolnej woli. Chciałem też pokazać, że twórczość i filozofia Tolkiena to wielki pean i mocna apologia ludzkiej fantazji, która ma znaczenie eschatologiczne. Bo dla Tolkiena – i to wyraźnie można odczytać tak w tej baśni, jak w całej twórczości – fantazja jest ważnym, istotnym dla człowieka elementem jego człowieczeństwa. Kreatywność jest znakiem naszego podobieństwa do Boga. Kreatywność ratuje nas przed popadnięciem w szarość, codzienność. Fantazja sprawia, że stajemy się „jak dzieci”, co – jak mówił nasz Mistrz i Bóg – jest warunkiem wejścia do Jego Królestwa! A zatem starajmy się nosić Gwiazdę na naszych czołach. Starajmy się dla innych być Gilthir ‚Gwiezdnym Obliczem’.
Wszystkie wystąpienia były dla mnie bardzo ciekawe. Udało mi się chyba być na każdym wykładzie. Żałuję, że nie zdołałem zapisać słów każdego z prelegentów, bo każde wystąpienie było wartościowe i ważne. Jeżeli ktoś myślał, że podczas wykładów robię coś na komputerze to prostuję! Ja robiłem notatki i pisałem tę relację na żywo. Podobał mi się temat wystąpienia pani Sylwii Michalak – podjęła temat obecności Orłów Zachodu jako znaku wielkiej, milczącej obecności Boga w świecie Ardy. Szymon Pindur chciał pokazać, jak ważne w świecie opisanym przez Tolkiena jest takie działanie stworzenia, które pozwala działać w swoim życiu Stwórcy. Szymon przekazał mi też tak ciekawe materiały na temat biografii Profesora, że nie mogę się opanować, żeby o tym nie napisać. Ale wszystko w swoim czasie! Bardzo wzbogacające były sesje pytań po wystąpieniach prelegentów. Na konferencji ujawniły się prawdziwe talenty. Pojawiło się wiele ciekawych myśli, które mogą zostać w interesujący sposób rozwinięte. Pierwszego dnia największe wrażenie zrobiło na mnie wystąpienie księdza biskupa Piotra Turzyńskiego. Dotyczyło cnoty nadziei w dziele Profesora. Wielka erudycja, znajomość tematu, a do tego wymowa i głos Jana Pawła II. Bardzo fajny był też wykład naszego Elendila, ks. Mateusza Kopy dotyczący Eru Ilúvatara jako Deus otiosus. Mateusz w inteligentny sposób zamarkował analizę mitologii Tolkiena w wykonaniu wymyślonego alter ego Mircei Eliadego, którego Mateusz nazwał Eliadendurem.
Kolejne bardzo ważne wystąpienie! Ojciec Anicet Piotr Gruszczyński OFM („On zaś niczego nie sieje bez celu” – Logos i kosmos w Tolkienowskim Legendarium). Słowo kosmos wskazuje na ład i piękno. Łączy się nie tylko z pięknem przyrody, ale też z dobrem i pięknem dobrze urządzonego społeczeństwa. Ład zaś jest dziełem Logosu. Logos łączy przeciwieństwa i zmienności świata. Wszystko powstaje z niezgody, z chaosu. To z tego nieuporządkowania Logos wyprowadza porządek. Jeżeli człowiek nie ma udziału w Logosie, to jest po prostu głupi. Logos to nie tyle ‚słowo’, co ‚zbieram, składam’. To wszystko, to myśl Heraklita. Filon z Aleksandrii nazywa Logos drugim Bogiem, „pierworodnym synem niestworzonego Ojca’. Jan Ewangelista używa kategorii Logosu dla opisania misterium Chrystusa. Dziś mamy do czynienia z rozkładem starożytnego światopoglądu. Nominalizm, rozkład metafizyki i rozwój nauk szczegółowych, upadek myślenia finalnego, brak antropologii filozoficznej. Wszystko staje się stetyką i grą – znika pojęcie prawdy (Prawdy!). Arda jest kosmosem, w którym Śródziemie jest głównym bohaterem (P. Kreeft). Co porządkuje kosmos Ardy? Co jest jej Logosem? Podobieństwo Ainulindalë i O pociesze filozofii Boecjusza – pytanie o zło. Oba dzieła mówią, że wszystko na tej ziemi ma swój cel, wszystko służy Bogu. Sprzeciw wobec Boga nie prowadzi do niczego konstruktywnego. Ojciec Anicet wskazuje bardzo wyraźne nawiązania między Tolkienem i Boecjuszem. Dzięki ojcu zaraz w księgarence KUL kupiłem O pocieszeniu, jakie daje filozofia Boecjusza. I dostałem od Ojca Aniceta piękną dedykację.
Tutaj doceniłem wartość pojęcia Universitas. Uniwersytet to miejsce spotkania i wymiany myśli. Ile nowych pomysłów pojawiło się w naszych umysłach! Ciekawe były też spotkania starych przyjaciół z naszych Wypraw Tolkienowskich, a także nowych znajomych, jak prof. Christopher Garbowski. Jestem niezmiernie wdzięczny Organizatorom za zaproszenie mnie tutaj. Szczególne moje ukłony hobbickie składam panu Mikołajowi Grzenkowitzowi (za cierpliwość w korespondencji z Wędrującym Galadhornem) i Alenie Androsik, która była dobrym duszkiem mojego przyjazdu. I oczywiście wszystkim innym Organizatorom na czele z Ojcem Anicetem.
Wieczorem integracja. Magda Słaba i Hania Grzbiela, czyli Wilwarin i Erulissë przygotowały niezwykły wieczór z poezją, dramatem, śpiewem i sztukami plastycznymi. Tak bardzo rzadka forma tolkienowskiej ekspresji – dialog i forma dramatyczna. Gdy nie trzeba wielu didaskaliów, bo działa na nas wprost słowo. I następuje katharsis. Jestem dziewczynom bardzo wdzięczny za te chwile. Był też czas na bardzo fajne tolkienowskie kalambury, smaczną pizzę, a potem nastąpiła mała integracja w pobliskim pubie. Och, jak dobrze się zasypiało po tak bogatym dniu!
Kolejnego dnia po śniadaniu wjechałem windą na kolejne sesje konferencji. Bardzo czekałem na poranne wystąpienie Hani Grzbieli, naszej drogiej Erulissë. „Czy ćmy żałują świec” to tytuł jej wystąpienia poświęconego eschatologii tekstu Tolkiena „Athrabeth Finrod ah Andreth”. Hania opowiada o szczególnym rodzaju Nadziei, którą znajdujemy na kartach Silmarillionu. Zaznacza rozdzielenie losu Elfów i Ludzi – los Długowiecznych jest istotowo złączony z losem Ardy, gdy Śmiertelnicy mają przywilej opuszczenia Kręgów Ziemi. Słowa te, pochodzące z Ainulindalë, Hania zestawia z dialogiem Finroda i Andreth. Elfy to świece – Ludzie to ćmy. Erulissë opowiadała mocnym głosem, obrazowo, jak kobieta, która wędrowała po górach i dolinach Beleriandu. W ciekawy sposób przeprowadziła abolicję obrazu Elfów „a la Jackson”, a przekonała nas do wizerunku tych potężnych istot, który można zestawić z klasycznymi opisami bóstw i aniołów, istot potężnych. Erulissë pokazuje, jak w dialogu Elf i Człowiek dają sobie nawzajem nadzieję. Jest to trudna, niekiedy gorzka rozmowa. Ale kończy się twórczo. Hania nawiązywała do Dantego, C. S. Lewisa. Skoro śmierć została nazwana Darem Człowieka, to Elfowie mogą jej Ludziom pozazdrościć. Finrod w Darze Śmierci widzi znak wspaniałości, znak głębokiej relacji Człowieka z Jedynym. Ludzie to Dziedzice i Dopełniający Wszystkiego. Elfowie mówią o sobie znacznie smutniejsze rzeczy. Wiedzą, że ich trwanie jest związane ze skończoną, choć trwającą eony Ardą. Obnażone Estel, naga Nadzieja. To było chyba najlepiej przygotowane wystąpienie. Erulissë w kwadrans przekazała nam mnóstwo mocy i dobra. A słuchaliśmy jej z uwagą, bo jej słowa były jak słowa Mędrczyni Andreth.
Tomasz Grzebyk podzielił się z nami przemyśleniami na marginesie swoich zainteresowań historycznych i tolkienowskich. Opowiedział o miejscu pamięci o przeszłości w Shire. Tomasz opowiadał o pamięci o przeszłości, o bibliotekach i archiwach, o wywodach genealogicznych. Zwrócił uwagę na silne więzi społeczne Hobbitów. Tomasz zwrócił uwagę na to, jak rzadko zajmujemy się badaniem zainteresowań przeszłości w świecie Tolkiena.
Ludwika Majewska opowiadała o świecie, w którym zdobywana jest stopniowo wiedza i poznawana prawda o Bogu. Wykład dotyczy sposobów, w jakie w świecie Tolkiena bohaterowie zdobywają wiedzą o najgłębszej strukturze rzeczywistości. Zainteresował mnie fragment tego wykładu o pamięci genetycznej.
W Sesji VII kolejnym bardzo ważnym dla mnie wystąpieniem był wykład Magdy Słabej, Wilwarin. Kolejny mocno przeżyty wykład! Wykład otwarł fragment poematu Świat Henry’ego Vaughana. Magda opowiadała o doświadczeniu czasu w legendarium Tolkiena. Być może czas jest tylko umową, Faery, mitem? Czas jest domysłem, przeżyciem, doświadczeniem emocjonalnym. Pomaga nam się komunikować. Jest zróżnicowany w zależności do intensywności naszego przeżywania. Czas Śródziemia. Czas jest zjawiskiem osobowym i psychologicznym. Język jest wydarzeniem. Ponieważ mówimy, wymyśliliśmy czas. I można zobaczyć wieczność, a wieczność ta ma kształt Pierścienia. Pragnienie, żeby z artysty wtórstwarzającego stać się twórcą. Jeżeli nasze myślenie jest mityczne, wieczność widzimy nieustannie. Magda próbowała w piętnaście minut opowiedzieć o czasie jako pojęciu subiektywnym. U Tolkiena same słowa już tworzą rzeczywistość i tworzą czas. Wykład Magdy Słabej to owoc wielkiej erudycji i mądrości. Przyznam się szczerze, że musiałem się wyjątkowo skupić, żeby go pojąć. Prawdziwe wystąpienie filozofa.
Wykład prof. Christophera Garbowskiego (UMCS) odbył się po angielsku: „Christian Approaches to Tolkien: An Overview”. Fajny, bostoński akcent (ćolkyn). Prof. Garbowski wspominał o swoim pierwszym spotkaniu z literaturą Tolkiena. Czytając Tolkiena synowi, zaczął czytać go też dla siebie. Zaczął też poznawać krytykę tolkienowską, np. prace prof. Toma Shippeya i prof. Verlyn Flieger. Profesor opowiadał o tym, jak stopniowo w świecie anglojęzycznym pojawiało się zainteresowanie chrześcijańskim obliczem literatury Tolkiena, o dialogu między nauką o literaturze i teologią. Tu Garbowski wzmiankował dokonania Josepha Pearce’a. Prelegent wymienił licznych badaczy filozofii Tolkiena – katolików i protestantów. Profesor Garbowski wyjaśnił, jak ważne, a jednocześnie problematyczne jest wyjaśnianie Tolkiena jako autora katolickiego. I jak interesująca była metoda Tolkiena, który odżegnywał się od alegorii i nie chciał tworzyć prac, które mogłyby z racji swojej mityczności ocierać się o blasfemię. Niektórzy autorzy za to zwracali uwagę na to, jak wyraźnie zaznaczony świat wartości u Tolkiena odegrać może ewangeliczną rolę w dzisiejszym świecie relatywizmu. Profesor Garbowski mówił o wyraźnym augustianizmie filozofii Tolkiena. Wykład profesora często odwoływał się do analizy literatury Tolkiena, którą przedstawił w swoich książkach prof. Shippey. Profesor zwraca uwagę na obecność wątków quasi-manichejskich u Tolkiena, gdzie zło nie jest już tylko samym brakiem dobra. Garbowski zajął się też problem istnienia chrześcijańskiego autora w świecie postmodernistycznym. Ciekawa myśl, że mitologię Tolkien pisał głównie dla siebie, a beletrystykę dla szerokiej publiczności. I to, że Tolkiena interesował głównie okres spotkania świata dawnych mitów i chrześcijaństwa. Interesowało go to, jak wiele elementów dawnych wierzeń jest kompatybilnych z prawdą chrześcijaństwa. Garbowski mówił o czci Tolkiena dla Sakramentów Kościoła i o jego pobożności maryjnej. Profesor poświęcił też część swojego wystąpienia dokonaniom ważnych polskich badaczy Tolkiena – szczególnie Tadeuszowi Andrzejowi Olszańskiemu i prof. Lichańskiemu. Zwrócił uwagę, że dziś chrześcijańskie badania nad twórczością Tolkiena mają swoje centrum. Jest nim Katolicki Uniwersytet Lubelski.
Zostałem aż do ostatniej Sesji XI, gdy można było posłuchać Pawła Panka, omawiającego pisma Tolkiena, które dotyczą spraw między mężczyznami i kobietami, spraw relacji erotycznej i małżeństwa. Paweł bardzo ciekawie opowiadał o wartości miłości oblubieńczej w świecie Tolkiena na przykładach z Legendarium. Bardzo czekałem też na wykład Andrzeja Sipa (UAM), który zajął się analizą społeczeństwa Shire jako literacką realizacją postulatów dystrybucjonizmu. Wg naszego prelegenta dystrybucjonizm to nie tylko idea społeczna, ale też po prostu styl życia. Fundamenty dystrybucjonizmu to własny dom i rodzina. What’s Wrong With The World – jedna z zasadniczych prac na temat dystrybucjonizmu. Niech dystrybucjonizm opiszą te pojęcia: działalność artystyczna i rzemieślnicza, samorządność, własność. „Szczęśliwsze jest dawanie niż branie” (Dzieje Apostolskie). Rerum novarum. Antyindustrializm. Współdziałanie i spółdzielczość. Dystrybucjonizm to uwielbienie dla idei Merry Old England. Ideał to społeczeństwo umiarkowanie zadowolonych wieśniaków. Z biografii Tolkiena na pewno ucieleśnieniem idei dystrybucjonizmu jest wspomnienie dzieciństwa w Sarehole. Istnieje istotna różnica między tradycjonalistami (do których należał Tolkien, a wcześniej Chesterton) a konserwatystami. Czy największą ideą katolicyzmu jest miłość? A może umiar? Oto jedna z podstawowych cnót. Tolkien wiele zawdzięczał Chestertonowi. Czy Tolkien znał Chestertona? Osobiście raczej nie, ale pisze o nim w listach i w O baśniach. Łącznikiem między tymi twórcami był George MacDonnald. Chesterton cenił w baśniach to samo, co Tolkien. Czyli moc baśni, która rozjaśnia, czyni nowym obraz świata, który nas otacza. Dom to jest taka przestrzeń, w której możemy czynić to, co chcemy. I przecież są to rzeczy ARCYHOBBICKIE. Pani Olga Cieniuch (KUL) zajęła się tym, co mnie bardzo interesuje – wpływem środowiska na rozwój duchowy Tolkiena. Prelegentka prześledziła całą biografię Profesora, zwróciła uwagę na decyzję Mabel Tolkien o przejściu na katolicyzm, na rolę ojca Francisa Morgana w wychowaniu małego Ronalda i w pieczy nad jego edukacją, a także relacjami z Edith. Pani Olga opisała życie rodzinne Profesora Tolkiena, relacje z dziećmi. Dłuższy passus objął przyjaźń Tolkiena i C. S. Lewisa, a także istotnej roli grona Inklingów dla rozwoju duchowego Profesora. Niestety nie było czasu na rozwinięcie tego bardzo ciekawego tematu.
Konferencja była fajnie zorganizowana. Duża aula, dobre nagłośnienie, wygodny w obsłudze projektor. Dobrze zorganizowane sesje pytań do prelegentów. Sympatyczny pakiet dla prelegentów z pamiątkowym kubeczkiem i notatnikiem. Przemiłe zaproszenie na wspólny obiad. Całą konferencję można było śledzić na żywo w internecie. Wszystkie wystąpienia będą na stałe zarchiwizowane i dostępne jeszcze długo po naszym tolkienowskim spotkaniu (tutaj, tutaj i tutaj). Organizatorzy serdeczni, chętni do rozmowy z każdym uczestnikiem. Profesjonalna obsługa konferencji przez Polskie Radio Lublin (tutaj można znaleźć radiową relację).
Dla mnie osobiście, konferencja była czasem wielkopostnych rekolekcji, spotkaniem z żywym Chrystusem w tych wszystkich dobrych ludziach i ich świadectwie. Prosto z Lublina ruszyłem do Góry Kalwarii, gdzie kolejnego dnia mogłem wziąć udział w Misterium Męki Pańskiej. I już cieszę się na publikacje pokonferencyjne i na następne spotkanie w polskim Rivendell… W Lublinie.
Dziękuję Wam wszystkim!
Gal
Kategorie wpisu: Fandom tolkienowski, Wydarzenia
Brak komentarzy do wpisu "Lublin jest jak Rivendell…
Relacja z II konferencji tolkienowskiej"
Zostaw komentarz