Aktualności ze świata miłośników twórczości Tolkiena

Komentarz do plebiscytu
– Magdalena Słaba

Nasza przyjaciółka, Magdalena Słaba, napisała tak obszerny komentarz do plebiscytu na Tolkienowskie Wydarzenie Roku, że postanowiliśmy zamieścić go jako oddzielny esej tolkienowski. Magdalena zadaje wiele ciekawych pytań i rzuca tyle interesujących propozycji, że chcemy poddać jej tekst pod dyskusję. Zapraszamy do komentowania! – Redakcja (Galadhorn)

elendilion1W odpowiedzi na zawarte pod wynikami plebiscytu na Tolkienowskie Wydarzenie Roku 2015 zachęcające wezwanie do przesłania własnych przemyśleń wzorem tych dokonanych na stronie Elendilionu przez Lorda Ya, Galadhorna oraz M. L., pozwalam sobie na komentarz w tej formie, dotyczący samego plebiscytu oraz fandomu, w dziesięciu następujących punktach.

1. Zgadzam się z tezą, że kandydatów na liście było zbyt wielu. Sprawia to smutne wrażenie, że poszukiwano ich niejako na siłę. O wielu z tych wydarzeń nie mam pojęcia, skoro nie brałam w nich udziału, polegać mogę na relacjach takich, jak te na stronie Elendilionu. Być może stąd się bierze ilość biorących udział w głosowaniu, choć ponad sto osób to już niebagatelna liczba, i siła. Plebiscyt w tej formie nie ma ambicji ani szansy, by kreować podobne wydarzenia w przyszłości. Jeśli kiedyś ktoś zacznie prowadzić interesującego bloga o Tolkienie, albo ciekawą stronę internetową, albo kanał YouTube z wykładami (np. własnymi), to mam nadzieję Elendilion to zauważy. Bo tego nam najbardziej brakuje! Dla mnie zupełnie niezrozumiałe jest, dlaczego nie ma w plebiscycie kategorii sztuki inspirowanej twórczością Tolkiena. Zapewne na początku laureatami byłyby osoby już znane (np. z Aiglosa), ale może po jakimś czasie zgłosiłby się debiutant i wygrał bezapelacyjnie.

2. Zgadzam się, że wydarzenia cykliczne nie powinny być w ogóle brane pod uwagę. Wyobrażam sobie jednak taki wyjątek, że, dajmy na to, w Aiglosie zostanie opublikowany niezwykle wartościowy tekst napisany przez autorytet w dziedzinie (kategoria: najlepszy artykuł). Albo na Tolk Folk przyjedzie nieoczekiwanie zaskakujący gość, który wywróci wszystko do góry nogami, mówiąc w przenośni. Chodzi więc bardziej o pewną niezwykłość i wyjątkowość powtarzalnego wydarzenia, niż o samo to wydarzenie.

3. Bardzo dobrze, że konferencja wrocławska „Kultury oralne?” została zauważona, ale te trzy głosy na nią oddane pokazują moim zdaniem, że z wydarzenia tego można było zrobić? jeszcze większe wydarzenie. Rozumiem M.L. (ukłony), że nie przepada za maruderami (i że zbyt dużo refleksji może mieć opłakane skutki), ale sobie pomarudzę, bo czuję słuszną sprawę. Skoro wartość tej konferencji została ta wysoko oceniona przez uczestników, to czyż nie warto by było opublikować z niej materiałów albo w trakcie takiej konferencji dokonać rejestracji video i zamieścić na kanale YT? To jest mój główny zarzut jako fana ? jak mam się stać z odbiorcy kreatorem (a w każdym razie aktywnym uczestnikiem, zamiast tylko konsumentem), skoro nie mam skąd i jak czerpać inspiracji i wiedzy, a w każdym razie jest to utrudnione? W Warszawie trzykrotnie na Uniwersytecie Otwartym UW dr Marcin Niemojewski proponował kurs ?Sekrety Władcy Pierścieni, czyli o pożytkach z opowiadania bajek i wymyślania języków? i trzykrotnie nie doszedł ów kurs do skutku z powodu braku frekwencji. A potrzeba trzydziestu osób, koszt wynosi prawie 200 złotych za trymestr, spotkania odbywają się raz w tygodniu po 18.00. Mam smutne wrażenie, że Pan Niemojewski po tym doświadczeniu nieprędko powtórzy swój projekt. Ale w trakcie namawiania na różnych forach (TT i FB) do udziału w tym kursie spotkałam się z uwagą, że powinien on odbywać się w Internecie. Wzory mamy jak najlepsze, wystarczy wspomnieć Mythgard Institute, który ostatnio, ku mojej radości, swoje kursy publikuje na YT. Nareszcie! Jak mawiał klasyk: Można? Można! Podejście proponowane przez dr Niemojewskiego jest znaczące, gdyż dotyczy kulturotwórczej roli mitu, a dzieł Tolkiena w szczególności. Takie podejście, obok literaturoznawczego, jest moim zdanie najciekawsze. Brakuje mi też wśród publikacji o Tolkienie podejścia porównawczego oraz eseistyki literackiej, takiej bez ?akademickości? i naukowego rygoryzmu przypisów, źródeł, bibliografii itp.

4. W kwestii The Story of Kullervo, M.L. wybaczy mi, mam nadzieję, ale nazwać to wydawnictwo ?zbiorem kwitów z pralni? to czarująca wprost nonszalancja i dezynwoltura (jeśli tym grozi długie zawodowe grzebanie w Tolkienie, to cieszę się, że jestem tylko miłośniczką literatury, oby mnie ta moja naiwność nie opuściła). Rzecz tę trzeba bowiem docenić poprzez esej Tolkiena On ?The Kalevala? Or Land of Heroes, a także poprzez rozbudowany komentarz Verlyn Flieger, wtedy nabiera ona wartości. Poza tym, lektura tego dzieła może być inspiracją do zapoznania się Kalevalą. Czemu bowiem mają służyć plebiscyty jak ten oraz działalność Tolkienistów ze słusznym stażem i porażającą wiedzą jak nie edukacji tych, którzy co jakiś czas dołączają do grona miłośników Tolkiena. Działalność taka powinna być nastawiona w pewnym stopniu na powtarzalność przez przypominanie. Ktoś, kto nie miał jeszcze w ręku The Story of Kullervo, po ?kwitach z pralni? co najmniej podniesie brwi ze zdumienia (po cóż zatem było wydawać??).

5. Nie doceniacie znaczenia filmowego Hobbita. Rola filmów Petera Jacksona nie jest tak bagatelna, jak chciałoby się miłośnikom literatury wydawać. Nie da się ukryć, że dzieła Tolkiena są trwałym elementem kultury masowej, dla której film, jako dziedzina sztuki, jest ważnym nośnikiem treści. Filmy te są już dziedzictwem tolkienowym, a więcej niż krytyczny stosunek Christophera Tolkiena do nich ? takim samym dziedzictwem, ku racjonalnej refleksji wszystkich fanów, Ringersów nie wyłączając. Jestem fanką literatury, ale znajomość z Tolkienem zaczęłam od filmu (uwielbiam kino). Oczywiste, że to wpływa na moje postrzeganie twórczości JRRT, ale nie jest to wpływ negatywny.

6. Dla mnie miejsce czwarte dla wyprawy tolkienowskiej do Anglii to sukces organizatorów wyprawy. Tu z kolei ukłony dla Galadhorna i Toma Goolda. Skoro bowiem biadamy nad kiepskim poziomem aktywności fanów (w pewnych dziedzinach przynajmniej), to udział w wyprawie i sposób jej organizacji powinien być premiowany. Wątpliwości co do umieszczenia tego wydarzenia w plebiscycie traktuję jak zdziwienie mieszkańców Shire?u faktem, że Bilbo dał się zaciągnąć na wyprawę do Samotnej Góry. Czuję się wyróżniona, jako uczestniczka. Jasne, że zagłosowałam na wyprawę? Jeszcze większe wydarzenie byłoby, gdyby na kolejną wyprawę (do Śródziemia?) pojechali (niemal) wszyscy rodzimi Tolkieniści, czyli naukowcy razem z fanami (aby się zamienili miejscami?).

7. Miejsce trzecie dla mapy Pauline Baynes dziwi mnie pozytywnie. To jest taki artefakt, który dotarł do wszystkich zainteresowanych za pośrednictwem Internetu. Można było stwierdzić jego wartość na własne oczy. Wydatna pomoc Blackwell Rare Books w odszyfrowaniu pisma Pani Baynes i Tolkiena spowodowała, że nie trzeba było jechać do Oksfordu, żeby to piękne znalezisko obejrzeć (był dreszczyk po stwierdzeniu, że pod nazwą Dorwinion kryje się Mildor!). A że sam antykwariat uczynił z tego wydarzenie, chyba nie powinno dziwić. Możliwe, że dla takich zdarzeń przydałaby się osobna kategoria, np. odkrycie roku. Mnie osobiście najbardziej zainspirowała reakcja na to odkrycie ze strony Galadhorna, który zamówił artykuł dla Elendilionu. Wtedy jego odkrycie stało się też moim?

8. Tak, przedstawienie Hobbita w etnolekcie wilamowskim (mam nadzieję, sądząc po zapowiedziach, że już niedługo w Teatrze Polskim w Warszawie, co da okazję do spotkania Tolkienistów stołecznych), zasługuje na swoje miejsce. Podobnie jak Beowulf po polsku (mój numer jeden). Liczę, że miejsce 1. i 2. w plebiscycie dodatkowo rozkręci zainteresowanie tymi wydarzeniami.

9. W kwestiach fandomowych: potrzebna pilnie nowa i często uaktualniana strona Śląskiego Klubu Fantastyki, Sekcji Tolkienowskiej, a także częsty kontakt sekcji z członkami (maile!), skoro fani nie są aż tak bardzo mobilni w terenie (hobbici, wiadomo?) oraz w ogóle większa obecność spraw tolkienowskich i około tolkienowskich w Internecie (jak wyżej).

10. Co do porównania fandomu polskiego i światowego: nie ma jeszcze u nas tradycji poświęcania wolnego czasu na aktywności, z których nie ma bezpośredniego ?pożytku?, a jest ?jedynie? intelektualna rozrywka. Ale pewnie kiedyś będzie lepiej? W tym roku setna rocznica udziału Tolkiena w bitwie nad Sommą. Temat Tolkien Reading Day w związku z tym to „Życie, Śmierć i Nieśmiertelność” ? jest to też temat seminarium tolkienowskiego planowanego na lipiec. Kto z naszych Tolkienistów – akademików pisze na nie wystąpienie?

Magdalena Słaba

Kategorie wpisu: Eseje tolkienowskie, Fandom tolkienowski

5 Komentarzy do wpisu "Komentarz do plebiscytu
– Magdalena Słaba"

Galadhorn, dnia 24.01.2016 o godzinie 20:31

Magdaleno, serdecznie Ci dziękuję za tak obszerny komentarz.

Staramy się na Elendilionie wychwycić wszystkie istotne wydarzenia tolkienowskie w ciągu roku. Ale na pewno coś nam może umknąć. Dlatego im więcej osób tutaj pisze, tym lepiej, tym sito ma mniejsze oczka.

Nieustająco zapraszamy do pisania artykułów, newsów, esejów, recenzji i felietonów. A także do nadsyłania grafik.

Serdecznie Was pozdrawiam

– Galadhorn

Lord Ya, dnia 25.01.2016 o godzinie 19:10

Magdo, dziękuję za tak wnikliwe pochylenie się nad wynikami i formułą plebiscytu.

1a. Tak, lista kandydatów nie wyszła najlepiej. Odnotowałem, poprawię za rok. Mam pewne pomysły i nie zawaham się eksperymentować.
1b. Cały problem z takimi blogami, kanałami YT to właśnie to „Elendilion zauważy”. Elendilion to kilku ludzi, którzy mają też inne obowiązki i inne hobby. Ja ze swojej strony tak naprawdę mało czasu poświęcam tolkienowskiemu internetowi – rzucę okiem na najnowsze tematy na forach, śledzę jeden czy dwa serwisy, patrzę na Elendilionowego FB, bo czasem tam ktoś wrzuca coś wartego dłuższego newsa. I nie jestem w stanie zrobić więcej – nawet nie jestem w stanie napisać wszystkiego co bym chciał. Więc z mojej strony na „Elendilion zauważy” raczej nie można liczyć, jeżeli „moje źródła” nie zauważą. Gdyby udało się rozkręcić współpracę między Elendilionem a czytelnikami, byśmy dostawali odpowiednie cynki, można by łatwiej działać. Ale wpadłem ostatnio na pewien pomysł, który spróbuję wdrożyć.
1c. Sztuka zainspirowana Tolkienem? Świetny pomysł. Trzeba tylko wymyślić jak zbierać nominacje do tej kategorii, bo widzę pewne trudności ale jest do zrobienia. Mam nadzieję, że w przyszłym roku uda się wystawić reprezentanta tej kategorii.

5. Rola filmów Petera Jacksona jest niebagatelna, owszem. Ale można na to zdanie spojrzeć na kilka sposobów:
Rola filmów Petera Jacksona jest niebagatelna
Rola Hobbita Petera Jacksona jest niebagatelna
Rola Hobbita: Bitwy Pięciu Armii Petera Jacksona jest niebagatelna
Rola wersji rozszerzonej Hobbita: Bitwy Pięciu Armii jest niebagatelna
I w żaden sposób, lubiąc czy nie lubiąc filmy, nie można postawić znaku równości. W plebiscycie pytaliśmy o to ostatnie, choć ciężko go całkiem odłączyć od punktu 3. I z tego co ja zaobserwowałem, wersja rozszerzona jakoś nie odbiła się szerokim echem. Jak wspomniałem przy ogłaszaniu wyników – ja nie trafiłem na żadne komentarze na temat tej wersji. I absolutnie nie oceniam jakości materiałów dodatkowych ani kinowej wersji filmu, ani trzech Hobbitów ani nawet wszystkich sześciu filmów.

Ogólnie, widać że mamy sporo pola do działania w fandomie i to na różnych poziomach. Niestety, nie bardzo wiem jak kierować fandomem, wiem co ja mogę zrobić. Zacznijmy od tego, że w przyszłym roku będziemy mieć przynajmniej 200 głosów w plebiscycie! Taki stawiam sobie cel i możecie mi to za rok wypomnieć. A co z Sekcją Tolkienowską to się jeszcze zobaczy, też trzeba podziałać.

Kemmuel, dnia 25.01.2016 o godzinie 22:08

Wspaniała analiza. Gratuluję i popieram.

M.L., dnia 26.01.2016 o godzinie 14:34

Ad 4. W następnym „Aiglosie” będzie moja recenzja The Story of Kullervo, więc będzie jaśniej dlaczego tak uważam. Tutaj krótko: jest to zbiór tego co Flieger już wcześniej publikowała, nie ma tam nic nowego, w stosunku do wcześniejszych jej publikacji na ten temat, po prostu zostały one zebrane w jednym miejscu. Po drugie to ostrzeżenie. Jeżeli ktoś spodziewa się wciągającej historii w stylu Dzieci Hurina, to się zawiedzie, bo dostanie utwór ciągle bardzo młodego człowieka, który dopiero uczy się jak pisać.

5. Doceniam rolę filmów, ale jednocześnie uważam, że niektórzy ją przeceniają. Zwłaszcza w przypadku filmowego Hobbita. To jest zasadniczo bardzo zły film, i nie adaptacja, tylko film. A wersja rozszerzona Bitwy Pięciu Armii jest tragiczna. I jego pozycja w plebiscycie, wynika właśnie z docenienia roli filmu. Bo gdyby oceniać jego wartość, tak jako adaptacji, jak i filmu w ogóle, to jest ona zbyt wysoka.

Pozdrawiam

M.L.

Erien, dnia 12.02.2016 o godzinie 12:56

5. Ja osobiście jestem na PJa wściekła za tę wersję rozszerzoną. Wcześniej mimo świadomości pewnych niedoskonałości uwielbiałam jego filmy. Dlatego liczyłam na to, że podobnie jak w przypadku „Pustkowia…” rozszerzy film o dobre sceny które sprawią że wszystkie przegięte fragmenty staną się mniej widoczne, a nie o jeszcze więcej tych przekombinowań. O ile wcześniej (mimo że czasem przesadzał z efekciarstwem albo za bardzo dał się ponieść własnej fantazji) trzymał fason, to na koniec gdy wiedział że na ten temat raczej nic już nie nakręci (oby tak było 😉 ) to go poniosło i dał nam kompendium tego, czego u niego nie lubimy.
Wartością tej części było dla mnie jedynie to, że doceniłam dzięki niej pozostałe filmy z serii LoTR i Hobbit gdyż „Bitwa Pięciu Armii” (zwłaszcza wersja rozszerzona) bardziej niż teksty i filmiki o odrzuconych pomysłach PJa pokazuje, że „mogło być gorzej”.
Jakby Hobbit został zrobiony w dwóch częściach, to nie byłoby miejsca na te wszystkie głupotki (a jednocześnie nie zabrakłoby go na fajne pomysły takie jak wątek z Dol Guldur i Sauronem), gdyż większość z tego powstała tylko po to, żeby rozciągnąć film na 3 części zamiast planowanych pierwotnie dwóch.

Zostaw komentarz