Zapowiedź Guardians of Middle-earth i krótka refleksja.
Trwają targi E3. Studio Warner Bros, właściciel praw do filmowego Władcy Pierścieni, też postanowiło pokazać nad czym pracują. Wczoraj pisałem o LEGO: The Lord of the Rings, a dziś będzie o kolejnej grze tolkienowskiej (choć czuję wyrzuty sumienia używając tego słowa).
Chyba przez moment musiałem nie śledzić rynku gier komputerowych, bo nagle okazuje się, że mamy nowy gatunek – MOBA. Multiplayer Online Battle Arena – sieciowa arena bitewna dla wielu graczy. Można też użyć chyba terminu Action RTS (lub ARTS), gdzie RTS to klasyczne real time strategy, strategia czasu rzeczywistego. W skrócie chodzi o to, że jedna niewielka drużyna sterowanych przez różnych graczy postaci walczy z inną drużyną (kierowaną przez innych graczy lub komputer). I tego typu starcia wkrótce mają toczyć się również w Śródziemiu, a to za sprawą tworzonej przez studio Monolith gry Guardians of Middle-earth. W grze do walki mają stanąć przeciw sobie dwie drużyny po pięciu wojowników, do wyboru będzie 20 postaci o zróżnicowanych stylach walki. Tych Opiekunów Śródziemia, wraz z kolejnymi starciami, będzie można wyposażać w nowy ekwipunek i zdobywać dla nich nowe umiejętności. Ma być dostępny system rankingowy, dzięki któremu dowiemy się na której pozycji względem innych graczy jesteśmy. Co więcej, już teraz zapowiedziane są dodatkowe postaci, które pojawią się po premierze filmu Hobbit. Gra ma pojawić się jesienią na platformach Xbox Live Arcade i PlayStation Network, jej cena szacowana jest na 1200 punktów Microsoftu (dla Xboksa), co w przeliczeniu ma wynieść jakieś 50 złotych. I na tym mogłem zakończyć zapowiedź, dodając w ramach ciekawostki, że na oficjalnej stronie gry nie zauważyłem ani jednego pojawienia się nazwiska Tolkien, ale od czasu gdy przeczytałem pierwsze wieści o grze do czasu, gdy sam o niej piszę, zdarzyło się coś bardzo istotnego. Pojawił się zwiastun. Zapraszam do obejrzenia go.
Nie wiem, co powiedzieć. Zasadniczo nie lubię zwiastunów gier, które nie pokazują rozgrywki jako takiej, bo ładną animację to można zrobić do wszystkiego. Ale przynajmniej możemy się dowiedzieć, jaki klimat twórcy chcą wprowadzić. I ja osobiście obawiam się tego klimatu. Więc co tu mamy? Drużynę dobrych i złych. Z tego co zrozumiałem, dobrych reprezentują Gandalf, Legolas, Gimli, Aragorn i… Galadriel? U złych mamy Czarnoksiężnika z Angmaru, Jakiegoś Orka, Latającego Kozła (tak, pamiętamy tego gościa z kart książki, również w filmie został świetnie zagrany) oraz… Golluma?! Najwyraźniej mają jakąś ustawkę pod Barad Dûr. A potem jest radosne, „epickie” okładanie się po pyskach. Błyski, matriksy, latające miecze i młoty, legendarny trójstrzał Legolasa (czemu zawsze trzy, czy każda strzała reprezentuje jeden z Pierścieni elfów czy co?) i takie tam. A na końcu, co by było bardziej „epicko”, Sauron… ziejący ogniem… Czy ktoś ma jeszcze wątpliwości, dlaczego źle się czuję, używając w pobliżu tej gry przymiotnika „tolkienowski”? Więcej, nawet „jacksonowski” (czy też „pidżejowski”) jest tu sporym nadużyciem.
I tu mam pytanie. Czy naprawdę trzeba mieszać w to Tolkiena? Bo jednak dla mnie, gdzie Śródziemie, tam i Tolkien. Spójrzmy na ten zwiastun jeszcze raz, ale wprowadźmy poprawki. Gra nie nazywa się Guardians of Middle-earth, ale dajmy na to, Guardians of Epicland. Zmieniamy co nieco wygląd postaci, co by tak nie przypominały tych filmowych, ale zostawiamy drużynę w podobnym składzie (czyli Gimliemu inaczej czeszemy brodę i dajemy inny hełm, Witchkingowi też wystarczy zmienić czapkę, Gandalfa malujemy na inny kolor… hmm… obawiam się, że w typowym fantasy ta nasza Galadriela musiałaby być nieco skąpiej odziana), z Golluma robimy jakąś inną maszkarę, okrzyk „Legolas!” zastępujemy jakimś innym elfickim mianem, jak np. „Aelleonilleannemeoin!” (hej, nadawanie „typowych” elfickich imion nie jest tak trudne jak sądziłem, chyba napiszę jakąś książkę). I mamy zwiastun całkiem przyjemnej gierki, jest akcja, wybuchy, pojedynki. Czegóż chcieć więcej?
Wiecie, była kiedyś taka gra Shadowfax. Jechało się na białym koniu i strzelało piorunami do jadących z naprzeciwka jeźdźców na czarnych koniach. Dla uproszczenia, tekstury naszego bohatera i przeciwników wyglądały identycznie, tylko kolory były inne. Może to była całkiem dobra gra (choć teraz by pewnie nie przeszła), nie grałem. Ale rozgrywka nie zmieniłaby się bardzo, jakby to nie było Shadowfax tylko jakiś Magic Rider. I jakby to nie były konie, a statki kosmiczne. Jedno słowo w tytule powoduje, że gra staje się „tolkienowska”. Ale Shadowfax nie był na żadnej licencji, chyba można powiedzieć, że w świetle prawa, był grą nielegalną, naruszającą prawa autorskie. Guardians of Middle-earth jest na licencji. Saula Zeantza. I to jest właśnie zastanawiające, że prawnie mamy teraz dwa Śródziemia, jedno reprezentowane przez rodzinę Tolkienów, o ile wiem, dość mocno ograniczające cudzą twórczość (chociaż taki Mirkwood przeszedł), z drugiej jest Saul Zeantz Company, a co za tym idzie, Peter Jackson, Warner Bros itp. I czy omawiana gra nie pokazuje, że wystarczy mieć dowolny pomysł, który ma szansę się sprzedać (choćby na fali popularności gier MOBA), by móc zgłosić się do Middle-Earth Enterprises, zwanego niegdyś Tolkien Enterprises (pod żadnym pozorem nie mylić z Tolkien Estate – chyba, że nie straszna Wam ogrodowe dziki Christophera T.) i za odpowiednią opłatą użyć imienia Frodo i wizerunku Elijaha Wooda, nawet gdy to absolutnie nic nie wnosi do dzieła. A może udałoby się wydawać fanfiki na prawach filmowych? Choć obawiam się, że wydania History of Middle-earth tak z nimi nie wynegocjujemy.
Bo czy nie zmierzamy do sytuacji jak sprzed lat, gdy pojawiały się gry typu Shire, LORD czy np. The Mines of Moria, gdzie z jednej strony próbuje się sugerować, że mamy do czynienia w produktem tolkienowskim przez używanie odpowiednich nazw, z drugiej, całą resztę, klimat czy zgodność ze światem przedstawionym przez Tolkiena traktuje się dość swobodnie. Z tym, że teraz takie cuda można robić całkiem legalnie w świetle prawa. Tylko trzeba uważać, by samo słowo „Tolkien” nie padło. „Jackson” i „Saul Zeantz” owszem.
Ale jeszcze jedno słowo na koniec. Nie próbuję oceniać gry Guardians of Middle-earth na podstawie zwiastuna czy po tych kilku słowach zapowiedzi. To może być naprawdę niezła gra, może uda jej się zaistnieć w tym nowym, zdominowanym przez DotA czy LoL gatunku. Bo weźmy taką choćby planszówkę Władca Pierścieni: Konfrontacja. Zasadniczo to jest to samo – pojedynki różnych postaci dobrych ze złymi: Samwise kontra Balrog, Theoden kontra Rzecznik Saurona, Elrond kontra Grima i wiele takich. A grało mi się w to bardzo przyjemnie. Nie chcę oceniać teraz gry (i nie sądzę, by kiedyś było mi to dane, bo raczej nie jestem konsolowcem). Po prostu dostrzegam niepokojący trend w używaniu nazw niegdyś związanych tylko z twórczością Tolkiena.
Tyle z mojego narzekania, poczekam sobie teraz na zapowiedź bijatyki w stylu Mortal Kombat zatytułowanego Super Middle-earth vs Westeros: Ultimate Mega Edition X z możliwością dokupienia DLC z takimi postaciami jak Drogo Baggins.
Kategorie wpisu: Eseje tolkienowskie, Gry tolkienowskie, Informacje medialne
8 Komentarzy do wpisu "Zapowiedź Guardians of Middle-earth i krótka refleksja."
Lord Ya, dnia 02.06.2012 o godzinie 14:29
Miałbym podobną prośbę jak ostatnio, o podmianę linku na film.
Telperion, dnia 02.06.2012 o godzinie 16:20
Lordzie, pod filmikiem na YouTube klikasz, share, Embed, klikasz use old embed code, custom size – width 500, kopiujesz i wklejasz do wpisu w HTLM… powinno dziaĹaÄ.
Lord Ya, dnia 02.06.2012 o godzinie 16:43
Właśnie tak robię (no, poza ustawieniem tej szerokości). Próbowałem też tym nowym kodem, nic z tego. Choćbym i skopiował żywcem kod z jakiegoś newsa i próbował wkleić do siebie, podmieniając adres filmu, i tak nie pokaże się na podglądzie. Nawet filmy dodane przez kogoś innego nie wyświetlają się, kiedy robię podgląd edytowanego newsa. Więcej, jeżeli próbuję zapisać taki news, ten kod jest po prostu wycinany – dlatego wpisów do których ktoś mi dodał filmy nie mogę edytować. Stawiałbym jednak, że to jakaś kwestia uprawnień – bo chyba muszą być konta mogące decydować o wszystkich wpisach czy są spamem czy nie, ja mam dostęp do takich decyzji tylko przy moich newsach. Więc może gdzieś w tej drabinie jest poziom „może dodawać filmy z YouTube’a”?
W każdym razie, Telperionie, bardzo dziękuję za pomoc. Ale jakbym mógł jeszcze prosić o usunięcie linijki „Link do zwiastunu:”, bo jakbym ja to chciał zrobić, znów film wyleci.
tallis, dnia 04.06.2012 o godzinie 21:10
Ziejący ogniem Sauron. Kwiiik 😀
tallis, dnia 04.06.2012 o godzinie 21:11
Latający kozioł i walka na młoty? Acha, pomerdało się im z Thorem. Thor miał młot i rydwam z koźlim napędem
Erui, dnia 05.06.2012 o godzinie 11:10
A tak w ogóle ten latający kozioł to co za jeden? Jakoś nie mogę go do niczego przypasować. A jak dali Golluma to czemu nie Froda. Pewnie będzie w DLC. Kiepskie to jakieś…
Lord Ya, dnia 05.06.2012 o godzinie 22:16
@Tallis – no proszę, ja tu oskarżam o nie wiadomo jakie wypaczanie tolkienistyki, a panowie twórcy gry po prostu sięgnęli po mitologię skandynawską, która też była u źródeł Władcy Pierścieni. A że coś tam pomylili, to już inna sprawa 😉
@Erui – najpewniej Latającego Kozła nie było w książce ani filmie, nie mam pojęcia kto to może być (choć kto wie, a nuż to Upiór Kurhanów – teza bez żadnego poparcia). Ale to jest jeden z problemów z robieniem gier o Śródziemiu (miałem o tym napisać felieton, ale chyba nic z tego) – złych postaci odpowiedniej rangi jest tam zbyt mało. Bo kto może wystąpić w takiej grze – Czarnoksiężnik, Sauron, Saruman, Rzecznik Saurona, Balrog, może wspomniany Upiór (a nawet te postaci nie reprezentują, że tak powiem, tej samej ligi), a reszta to wariacje na temat orków i trolli. Trzeba sobie nieco pozmyślać.
Lord Ya, dnia 01.07.2012 o godzinie 14:06
Pokazali w końcu jak wygląda sama gra.
http://www.youtube.com/watch?v=caYW7d-8MIY
Zostaw komentarz