Nasz raport:
Gry fabularne w Rosji
Kilka słów od tłumaczki:
Jest to artykuł Marii Geskinej, napisany dla jednej z rosyjskich gazet po to, żeby nieco zaznajomić rosyjskiego czytelnika z bardzo dużym fandomem tolkienowsko-fabularnym, o których zwyczajny Rosjanin często nie ma żadnego pojęcia, lub ma pojęcie skrzywione, gdyż dziennikarze, pisząc o tym lub innym fandomie, zwykłe mają małą wiedzę w tym temacie.
Fandom tolkienowski w Rosji to w znacznym stopniu fandom fabularny, chociaż, oczywiście istnieją tolkieniści, którzy nie są „fabulniakami”, i istnieją „fabulniacy”, którzy nie są tolkienistami. Ale te dwa grona bardzo często mieszają się, więc pomyślałam, że warto byłoby przedstawić polskojęzycznemu czytelnikowi tolkienowskiego serwisu krótki opis tego, czym i jak żyje rosyjski fandom gier fabularnych.
Oryginał tutaj: http://mayklusha.livejournal.com/204307.html
* * *
Maria Geskina
ZABAWY DLA DOROSŁYCH
Homo ludens, człowiek grający
Gry fabularne – pojęcie wieloznaczne. Ktoś, usłyszawszy ten wyraz, natychmiast pomyśli o instruktażu psychologicznym, ktoś – o nauczeniu się języków obcych. Jednak większość naszych współobywateli najpierw pomyśli o dziwakach, który uważają siebie za elfów i jadą do lasu, żeby pomachać drewnianymi mieczami. Owszem, to jest po prostu stereotyp, i wielu ludzi nawet nie przypuszczają, że za tym określeniem kryje się cały świat – co ja mówię – mnóstwo światów zdumiewających, nie podobnych jeden do drugiego.
Rozmaitość gier fabularnych jest wielka i dziś to jest zjawisko społeczne, które faktyczne nie ma ani granicy wieku, ani granic geograficznych lub społecznych. Ale jest coś, co jednoczy ludzi grających; wydaje mi się, że to jest chęć przyjęcia na siebie życia innych ludzi, żeby na jakiś czas poczuć się nie sobą, ale człowiekiem, należącym do innej epoki lub cywilizacji. Z tego punktu widzenia, wszystkie gry można podzielić na dwa rodzaje: gry dla tych, którzy chcą pospacerować w innym świecie i gry dla tych, którym wystarczy po prostu zmienić czas rzeczywisty na czas przeszły lub przyszły.
Tam, gdzie nas nie ma
Ci, którzy mają chęć pobytu w innym świecie, otrzymują w swoje ręce bogaty arsenał. Utwory profesora Tolkiena już od kilka dziesięcioleci burzą umysły. Co rok we wszystkich regionach Rosji odbywają się setki gier fabularnych, których akcja dzieje się w świecie nazwanym przez wielkiego pisarza Ardą, i gdzie zamieszkali z jego woli Elfowie, Krasnoludowie i Hobbici. Nie mniej droga jest sercu czytelników magiczna Anglia, ojczyzna Harry’ego Pottera. A w ogóle, podstawą dla gry może być każdy utwór literatury pięknej, każdy film, nawet gra komputerowa. Głównie chodzi o to, żeby te utwory przedstawiały nam jakiś ciekawy świat, gdzie zachciałoby się nam znaleźć. Istnieją gry na podstawie książek Strugackich i Sapkowskiego, Zelazny’ego i Marii Siemienowej, filmów animowanych anime, „Gwiezdnych Wojen”, serialu „Babilon 5”, gry komputerowej „Warcraft”, a bywa nawet, że świat zostaje wymyślony tylko po to, żeby można było w nim grać.
Czasów nie można wybierać?
O nie – czasy zostają wybrane, i co do tego, ludzie wolą czasy decydujące, burzliwe, chwile wielkich czynów i działań. Czy to wyprawa krzyżowa, rewolucja kubańska, czy wojna ojczyźniana 1812 roku [chodzi o wojnę z Napoleonem], podstawą gry zawsze jest konflikt i bohater, a razem z nim i gracz będzie musiał dokonać pewnych wyborów i stać po tej lub innej stronie. Tutaj jest wielkie pole do działania dla tych, którzy lubią walczyć, jak również dla tych, których bardziej ciekawią polityka i intrygi. Jednak istnieje pewna przyjemność także w tym, żeby po prostu zanurzyć się w epoce, poczuć się zwykłym obywatelem czasów dawnych, żyć powszednim życiem swoich przodków za czasów pokoju, zupełnie na pierwszy rzut oka nieciekawych. Uczestnicy gry „Historie prowincjonalne”, odbytej w maju 2007 roku w Podmoskowju, mieli możliwość w ciągu trzech dni być mieszkańcami maleńkiego miasta prowincjonalnego z 1913 roku. Teraz wiemy, że był to rok niełatwy – był on w rzeczywistości ostatnim rokiem dawnego przedrewolucyjnego życia w Rosji, ale wtedy, w początku XX wieku, kto mógłby przewidzieć, czym to wszystko się kończy? W przyszłe lato odbędzie się druga część tej gry – tym razem będzie to rok 1919 i nikt jeszcze nie wie, jaki los czeka naszych bohaterów.
Zilantkon – skrzyżowanie światów
Zapoznać się bliżej z wielorakimi grami i z tymi, kto w nich gra, przekonać się na własne oczy, że ludzka wyobraźnia nie zna granic, – to mógł każdy, kto przyjechał w święta listopadowe do Kazania, gdzie odbył się festiwal Zilantkon. Skala tej akcji robi wielkie wrażenie: więcej niż 3000 uczestników ze wszystkich regionów Rosji oraz z innych państw.
Smok Zilant, bohater legend tatarskich, który dał imię festiwalowi, miał dwie głowy. Zilantkon też ma dużo obliczy – tutaj jest miejsce dla wszystkich gier i bohaterów, rozmaitych rzemiosł, gatunków muzycznych i literackich. Często gość festiwalu ma dokonać trudnego wyboru: czy pójść na wieczór walców z galanteryjnymi gentlemanami i damami w eleganckich sukniach, czy na wieczorny zlot „Viva Cuba”, gdzie piękne kobiety z Południa tańczą salsę z dzielnymi, poświęconymi rewolucji bojownikami? A może lepiej posłuchać minstreli, najlepszych z najlepszych – tych, którzy potrafili wejść do finału turnieju piosenek? A jednocześnie na ulicy odbywa się iskrzący we wszystkich znaczeniach tego słowa fireshow, wykonany przez aktorów teatru „Feniks”!
Każdy dzień jest zaplanowany co do minuty, ale mimo to nie można zdążyć wszędzie: turnieje, sztuki teatralne, master class literacki, muzyczny, taneczny, seminaria tolkienistyczne i fabularne, bale, koncerty, turnieje pytań… A jeszcze trzeba koniecznie zajrzeć do jarmarku, podziwiać sztukę jubilerską, oręż, suknie, obserwować różnorodny tłum, gdzie surowi Szkoci w kiltach targują się z łagodnymi dziewicami elfickimi. Jeśli uciąć rozmówkę z jakimś sprzedawcą, można ku swojemu zaskoczeniu dowiedzieć się, że ten umiejętny jubiler, autor ślicznych fibul i pierścieni, mieszka w Mińsku i pracuje jako hydraulik.
Tak, można zadawać pytania nowym nieznajomym i odkryć, że są nauczycielami i menedżerami, naukowcami, inżynierami, dziennikarzami – zwykłymi ludźmi prowadzącymi zwykłe życie. Tylko nie chce się tego robić, bo zbyt pasują do swoich ról, gdy tańczą walca, spacerują po ulicach w mundurach I wojny światowej, śpiewają norweskie sagi lub, wchodząc do kafejki, wyćwiczonym ruchem odpinają od pasa miecz w pochwie. Raczej chce się samemu spróbować jak sprawdziłbym się w jakiejś niespodziewanej, ciekawej roli.
Brać udział w grze nie jest rzeczą skomplikowaną, ale trzeba spędzić dużo czasu przy przygotowaniu: chodzi nie tylko o ubiór i akcesoria, – trzeba dobrze poznać swojego bohatera i świat, w którym żyje. Kilka miesięcy przed grą jej uczestnicy zaczynają czytać odpowiednią literaturę, ustalać relacje bohaterów między sobą, przemyśliwać ich psychologię. Chyba właśnie ten długi okres czasu, spędzony razem z bohaterem, pozwala graczowi naprawdę zagrać swoją rolę tak autentycznie.
Kategorie wpisu: Fandom tolkienowski
2 Komentarzy do wpisu "Nasz raport:
Gry fabularne w Rosji"
Tornene, dnia 28.11.2007 o godzinie 12:26
Dziękuję za to tłumaczenie!
Wydaje mi się, że u nas ludzie raczej skupiają się na Tolkienie, post-Tolkienie, szeroko rozumianym cyberpunku i Gwiezdnych Wojnach itp. Jeśli tworzą nowe światy, to w odwołaniu do heroic fantasy, albo wyżej wspomnianych… Brak tu zabawy historią – ale może się nie znam, bo śledzę to zjawisko pobieżnie, a uczestniczę jeszcze mniej 😉
Hyalma, dnia 28.11.2007 o godzinie 13:30
Trzeba podziękować Galadhornowi, bo redagował to tłumaczenie w taki sposób, żeby dobrze zabrzmiało po polsku
Ostatnio gry „historyczne” są u nas bardzo rozpowszechnione. Nie wiem, czy można je porównywać z tym, co na Zachodzie nazywa się „rekonstrukcja”, bo wydaje się, że to jest zjawisko z nieco innej beczki. Chodzi nie tyle o rekonstrukcji tych lub innych wydarzeń, ile o prezentacji swojego rodzaju sztuki teatralnej, stworzonej w sposób improwizacyjny, gdzie nikt nie wie, jak potoczy się jego rola. Chyba to jest blisko do LARP-ów, ale z mniejszą ilością reżyserii – tutaj prawie wszystko zależy od własnych wyborów bohatera. Ale, co prawda, nie bardzo na tym się znam.
A czemu właśnie historia – no po myśli uczestników, nasz świat jest nie mniej ciekawy, niż światy literatury pięknej…
Zostaw komentarz